Cité Obscure: 39 kroków (1935)

„Wczesny” majstersztyk Alfreda Hitchcocka. Wczesny w sensie dość umownym, bo był to dwudziesty — licząc także filmy obecnie zaginione i krótkie metraże — obraz w reżyserii 35-letniego na tamtym etapie twórcy. Obecnie 39 kroków uznawane jest za jeden z najważniejszych i najbardziej wpływowych tytułów w przedwojennym dorobku mistrza suspensu, zaraz obok Lokatora (1927) i Człowieka, który wiedział za dużo (1934). Orson Welles określił go wprost mianem „arcydzieła”, Robert Towne, scenarzysta Chinatown (1974) stwierdził z kolei, że wpływ tego konkretnego dokonania Hitcha na późniejsze kino rozrywkowe jest nie do przecenienia.

Fabuła oparta została luźno na powieści Johna Buchana z 1915 roku pod tym samym tytułem (była to pierwsza z jej czterech ekranizacji). Podczas zwiedzania Londynu Kanadyjczyk Richard Hannay (Robert Donat) wstępuje do music-hallu, gdzie odbywa się popis umiejętności człowieka obdarzonego nieprzeciętną pamięcią do dat i faktów. Podczas pokazu na widowni rozlegają się strzały i Henney wraz z resztą zebranych w popłochu opuszcza budynek. Nagle mężczyzna spostrzega, że towarzyszy mu nieznana kobieta, która zaczyna nalegać, aby zabrał ją ze sobą do domu. Wyraźnie zdenerwowana niewiasta opowiada Richardowi nieprawdopodobną historię o szpiegowskim spisku i ludziach czyhających na jej życie. Turysta nie daje zrazu wiary tym rewelacjom, jednak tej samej nocy kobieta w opałach w istocie ginie zasztyletowana w jego lokum. Hannay decyduje się wcielić w bohatera z przypadku i wyrusza pod wskazany przed śmiercią przez panią szpieg adres w Szkocji, by ratować Zjednoczone Królestwo przed zakusami obcych mocarstw. Zadanie będzie miał niełatwe, bowiem po piętach depcze mu policja, przeświadczona, że to on jest zabójcą tajemniczej damy…

Od czasu premiery 39 kroków zyskało sobie renomę jednego z najlepszych filmów swej epoki. W 1999 British Film Institute umieściło dzieło Hitchcocka na 4. miejscu listy najlepszych brytyjskich filmów XX wieku, a jest to tylko jedno z rozlicznych podobnych wyróżnień. Znajdziemy tutaj szereg elementów zarówno wcześniej obecnych w twórczości słynnego reżysera, jak i powracających w niej później: przypadkowy bohater wmieszany w wielką intrygę i zmuszony do ucieczki, kluczowe momenty fabuły osadzone w rozpoznawalnych na szeroką skalę atrakcjach turystycznych czy wreszcie postać zimnej blondynki, której losy zostają sprzęgnięte z perypetiami pechowego everymana.

Z perspektywy szerszej, a więc tej, o której wspominał Towne, mamy tu choćby imponującą sekwencję akcji w pociągu pędzącym po Forth Bridge: główny bohater, by umknąć przedstawicielom Scotland Yardu wspina się na wyżyny kaskaderskiej sprawności, z przesiadaniem się pomiędzy przedziałami po zewnętrznej stronie jadącego pociągu włącznie. To oczywiście wszystko montażowe triki, niemniej cała scena w dalszym ciągu robi wrażenie, dowodząc ponadczasowej wizji i wirtuozerii mistrza. Zastosowane tutaj patenty znajdziemy po latach w masie filmów gatunkowych, od thrillerów, przez kino akcji, po gialli (zawiązanie akcji w takiej Głębokiej czerwieni [1975] to wręcz kalka sceny otwierającej z 39 kroków), pisanie więc, że Hitchcock w pojedynkę wynalazł sensacyjne kino dla mas, nie ma w sobie zatem grama przesady (ba! ubiegł tutaj nawet samego siebie z patentem na „uśmiercenie” głównej postaci w połowie akcji, który później wykorzysta w pełni w Psychozie [1960]).

Pomimo jednak całej dramaturgicznej nawałnicy i wysokiej stawki, o jaką toczy się gra, scenariusz zachowuje lekki ton (znów: podobny chwyt zastosuje twórca później choćby w Północ, północny zachód [1959], snując szpiegowską intrygę w komediowej tonacji), miejscami uciekając w czysty komizm, jak choćby w scenie przemówienia Donata, po którym zostaje on wyprowadzony z sali przez policję przy dźwiękach aplauzu od zgromadzonych. Znalazło się tu również miejsce na wątek romantyczny à la starsze o rok Ich noce Franka Capry: Hannay i towarzysząca mu wbrew własnej woli (para zostaje skuta razem kajdankami – coś Wam to przypomina?) blond włosa piękność (Madeleine Carroll) boczą się na siebie, przekomarzają, traktują nawzajem jak najgorsi wrogowie, jednak w trakcie swej wyczerpującej podróży ostatecznie zbliżą się ku sobie.

Komedia romantyczna, thriller szpiegowski, czarny kryminał (tutaj trochę się zapędzam, bo pojęcie filmu noir wówczas jeszcze nie istniało, nie jest jednak tajemnicą, że i na nim Hitch odcisnął swoje piętno), Chaplinowskie wygibasy – 39 kroków miesza konwencje i gatunki z niezwykłą zręcznością i bez cienia fałszu, udowadniając, że w ramach jednej historii można tak naprawdę zawrzeć całą gamę emocji, nie tylko śmiech, wzruszenia i strach traktowane rozłącznie. Wizjonerskie, wyprzedzające swoje czasy myślenie o X muzie jako o magicznym wehikule, a nie jedynie ruchomych obrazkach o cyrkowej proweniencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *