Virus – reż. Bruno Mattei, Claudio Fragasso

Zanim sztuczna inteligencja wybije nas w pień, zanim perfumy o zapachu waginy Gwyneth Paltrow sprawią iż ocipiejemy, zanim niepoprawne eksploatacje przestaną być wznawiane i popularne na światowych rynkach, oglądajmy je póki mamy taką możliwość. Dzisiejsza polecanka, dzieło Bruno Matteiego i Claudia Fragasso Piekło żywych trupów, to jedno z najbardziej zwariowanych włoskich filmideł, którego duchowymi ojcami pozostają George A. Romero i Dante Alighieri. Ten pierwszy realnie, ten drugi duchowo (przynajmniej wg wizji scenarzystów Roselli Drudi i jej partnera Fragasso).

Jak powszechnie wiadomo, krajowa premiera Świtu Żywych Trupów George’a A. Romero pod tytułem Zombi była wielkim sukcesem we Włoszech, momentalnie zdyskontowanym przez rzutkiego producenta Fabrizio de Angelisa i Lucia Fulciego, którzy pod identycznym tytułem wypuścili część drugą. Film osiągnął równie duże powodzenie, nie tylko na włoskim, ale i na światowym rynku, co spowodowało powstanie kolejnych produkcji inspirowanych zarówno dziełem Romero jak i tym Fulciego. Za swoją wersję inwazji zombie zabrał się także Bruno Mattei, który z wiernym  uczniem, Claudiem Fragasso, stworzył Piekło żywych trupów (Hell of the living dead, a.k.a. Zombie Creeping Flesh, a.k.a. Virus). Panowie bez zbędnego skrępowania zerżnęli pomysł fabularny Świtu…, dodali absurdalno – abstrakcyjne nawiązania do Piekła Dantego (Rosella i Claudio do dziś myślą iż są one widoczne w gotowym dziele), gotowe ujęcia stockowe rodem z kina mondo, zakupili litry taniej farby, zatrudnili najtańszych możliwych aktorów oraz naturszczyków i przystąpili do szybkiej realizacji. Jak nietrudno się domyślić, powstało arcydzieło. Szalony, nieskrępowany pokaz wyobraźni twórców, pędzący na łeb na szyję zombie horror, w którym logika nie istnieje, zaś realizm jest równie istotny jak fabuła w pornolu. Scenariusz jest tak bezsensowny, że samo streszczenie można zawrzeć w jednym zdaniu. Na Nowej Gwinei w tajemniczym laboratorium uwolniono wirus, który spowodował że ludzie mutują i są żądni krwi, zabić nie idzie ich łatwo, więc trzeba wezwać wyszkolony oddział. Wyszkolony to jednak za dużo powiedziane, gdyż w gronie SWAT-owców (ich ubiory jako żywo przypominają kombinezony ze Świtu Żywych Trupów, tyle że sprane) jest np. Zantoro (Franco Garofalo, znany tu i ówdzie jako „włoski Klaus Kinski” – ten wzrok!), którego metody działania daleko odbiegają od zawodowego zimnokrwistego żołnierza, gotowego do najtrudniejszych akcji. Zantoro woli prowokować i wyzywać zombiaki od najgorszych, by potem móc strzelić im w łeb. Jego metoda ma jednak tę zaletę, iż jest skuteczna. On i jego oddział natykają się na francuską dziennikarkę Lię (Margie Newton) oraz jej kamerzystę, którzy są na tropie afery i żadna dżungla im niestraszna. Razem z żołnierzami penetrują zakątki wyspy, gdzie kryją się zombiaki a także, jak by tego było mało, tubylcy – kanibale.

W tle pulsuje muzyka zespołu Goblin, napisana oczywiście nie do tego filmu, a bezczelnie podkradziona z innych włoskich produkcji (wybijają się utwory ze Świtu… Romero oraz Contamination Cozziego, w finale zabrzmi nawet motyw z Buio Omegi Joe D’Amato, na dodatek czołówka to główny temat gangsterskiego Blood and Diamonds Fernando di Leo autorstwa Luisa Bacalova), dostajemy wklejone od czapy ujęcia dzikich zwierząt w stylu kina mondo (nawet nie próbujcie się zastanawiać co na Nowej Gwinei robią słonie, czy skoczki pustynne), obrzędy kanibalistyczne (oczywiście zajumane z kilku zapomnianych filmów dokumentalnych)  i w końcu dosyć obleśne efekty gore. Ilość błędów fabularnych, scenariuszowych, nagminne wpadki w ciągłości wizualnej – to wszystko sprawia, że na ekranie mamy do czynienia z całkowitym chaosem, który w finale osiąga takie stężenie absurdu, że rozładować je może tylko boska interwencja. Ta nie następuje, a coda jest wyraźnym odniesieniem do filmu Fulciego, pozostawiając widza z otwartą paszczą jeszcze na długo po napisach końcowych. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, obejrzyjcie koniecznie Piekło żywych trupów, niedawno zresztą wydane w formacie 4K Ultra HD przez 88 Films. Dla takich filmów warto grzebać w śmieciowym kinie.

Wydania Blu-ray

88 Films, UK, 4K Ultra HD, Region Free

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *