Al Tropico del Cancro – reż. Giampaolo Lomi / Edoardo Mulargia

Fred (Gabriele Tinti) i Grace (olśniewająca jak zawsze Anita Strindberg) podczas wakacji na Haiti spotykają starego przyjaciela, doktora Williamsa (sztywny jak zawsze Anthony Steffen), który właśnie wynalazł narkotyk o cudownych właściwościach – wieść o tym niesie się szybko i na trop naukowca natrafia kartel narkotykowy, chcący przejąć tajemną recepturę. Kolejne osoby z otoczenia doktora padają trupem w dosyć malowniczy i pomysłowy sposób. W tle historii mamy filmowane bez upiększeń Haiti, gdzie mimo ogromnej biedy ludzie nadal odnajdują radość, szczególnie poprzez odprawianie afirmujących życie rytuałów voodoo.

Pomysł na nakręcenie gialla dziejącego się na Haiti wpadł do głowy kierownika produkcji Giampaolo Lomiego podczas tworzenia w 1971 roku Goodbye Uncle Tom, słynnego mondo w reżyserii duetu Franco Prosperi/Gualtiero Jacopetti. Lomi wraz z Prosperim i Jacopettim na potrzeby realizacji swojego dokumentu mieszkali przez półtora roku na Haiti, przesiąkając tamtejszą kulturą i obyczajami (Papa Doc gościł twórców i zadośćuczynił ich zachciankom, co spowodowało krytykę filmu, po latach Lomi wypowiadał się o dyktatorze w dosyć powściągliwy sposób, nie krytykując jego polityki). Pomysł przeszczepienia wątków kryminalnych nieco już wyeksploatowanych w europejskich dekoracjach  był, przynajmniej na papierze, dosyć ciekawy. Lomi zebrał ekipę aktorską, pozyskał producentów i był gotowy rozpocząć zdjęcia jako reżyser. Na to nie wyraził jednak zgody Steffen i postawił warunek – jeśli film ma być gotowy, za kamerą ma stanąć Edoardo Mulargia, jego przyjaciel i twórca wielu westernów z jego udziałem, osoba o dużo większym doświadczeniu niż Lomi, co miało pomóc w rozpoznawalności gotowego produktu. Na utracenie Steffena Lomi nie mógł sobie pozwolić, powściągnął więc własne ambicje i na pokładzie pojawił się Mulargia, który przejął obowiązki głównego reżysera, Lomiemu zostawiając sceny „mondo”, w których ten czuł się znakomicie.

Jako iż filmowanie na Haiti nie wiązało się ze zdobywaniem wielu pozwoleń i zamykaniem ulic na czas realizacji scen, Włosi korzystali z tego bardzo hojnie, tworząc specyficzną hybrydę włoskiego thrillera i filmu mondo. Wszędobylska kamera filmuje w gwałtownych zbliżeniach twarze i ciała Haitańczyków podczas obrzędów voodoo (jak twierdzi Lomi, ceremonia była prawdziwa, zaś on z narażeniem zdrowia kręcił całość będąc w samym środku akcji), a także podczas codziennych sytuacji – oczywiście w typowo partyzanckim, włoskim stylu. Główna intryga skręca w stronę motywów znanych z kina szpiegowskiego, dodając do mikstury gatunkowej dodatkowych przypraw. Zabójstwa są dosyć ciekawie zrealizowane, przez co zapadają w pamięć, do historii przechodzi także świetna scena, będąca projekcją odurzonej halucynogenną substancją głównej bohaterki, w której biali bohaterowie są napastowani seksualnie przez czarnoskórych tubylców.

Al Tropico del Cancro przepadł w boxoffice, co nie było zaskoczeniem, gdyż wszedł na ekrany w 1972 roku, kiedy na ekranach włoskich kin pojawiały się najlepsze i najważniejsze gialla; konkurencja była ogromna, nie pomógł nawet tytuł, jawnie nawiązujący do powieści Henry’ego Millera. Dziś pozostaje ciekawostką dla badaczy gatunku, a także specyficznym „dokumentem” z epoki, która minęła i nigdy już nie wróci. Lomi nakręcił jeszcze jeden film, zapomnianą komedię I Baroni, po czym zniknął ze świata filmu.

Wydanie Blu-ray

Rynek US, Blu-ray, Vinegar Syndrome, w boxie z serii Forgotten Gialli, vol. 5 – Region Free

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *