Video Nasties od A do Z #1: Ab-Ax

Termin video nasties z pewnością obił się o uszy każdemu fanowi horroru i filmowej obskury. To potoczne określenie na filmy wciągnięte na listę pozycji zakazanych w latach 80. XX wieku na Wyspach Brytyjskich. Spopularyzowane zostało wśród społeczeństwa przez organizację o nazwie National Viewers’ and Listeners’ Association, której założycielka, konserwatywna działaczka Mary Whitehouse była zażartą orędowniczką walki z zepsuciem i degrengoladą, jakie trafić miałyby pod brytyjskie strzechy za sprawą gorszących materiałów dostępnych na nośnikach VHS.

Cała afera wybuchła na początku 1982 roku, gdy dystrybutor VIPCO wykupił całostronicowe reklamy w kilku czasopismach poświęconych branży video, umieszczając na nich okładkę własnego wydania The Driller Killer (1979). Owa okładka nie pozostawiała wiele pola do popisu dla wyobraźni: przedstawiała facjatę brodatego mężczyzny, którego czoło penetruje wiertło wiertarki. Tak oto art-house’owy dreszczowiec Abla Ferrary stał się zarzewiem konfliktu, który już wkrótce obejmie całe Zjednoczone Królestwo. W odróżnieniu jednak od większości konfliktów, w jakich Korona brała udział na przestrzeni wieków, tym razem nie chodziło o podbijanie cudzych ziem i mordowanie kobiet, starców i dzieci. Tym razem chodziło o zasady. O przyzwoitość obywateli i wartości chrześcijańskie. O wyplenienie czającego się na robiących furorę taśmach video plugastwa, które wkrótce zagrozić mogłoby zdrowemu rozwojowi brytyjskiej młodzieży.

Wszystko przez lukę prawną, która sprawiała, iż materiały wydawane na kasetach VHS niekoniecznie podlegały ocenie i cenzurze ze strony BBFC (British Board of Film Censors). W tej sytuacji zatroskani, bogobojni obywatele wzięli sprawy we własne ręce i stworzyli listę 72 tytułów*, których posiadanie i/lub rozpowszechnianie byłoby zakazane na mocy prawnej i z tego też tytułu ścigane. Napędzana medialną histerią machina ruszyła pełną parą i już wkrótce za wprowadzenie do obiegu „pomiotu reakcyjnego” można było pójść do pierdla (podstawę stanowił zapis na temat publikacji obscenicznych z 1959 roku).

Oczywiście, jak to w przypadku twardogłowych, zdarzały się rozmaite wpadki, całkiem naturalne w sytuacji, gdy cenzorzy niektórych filmów nawet nie oglądali, a posiłkowali się jedynie tytułem/opisem fabuły/okładką wydania VHS (patrz wyżej). I tak na przykład, podczas jednego z nalotów policji skonfiskowana została komedia muzyczna z Dolly Parton pt. The Best Little Whorehouse in Texas (1982), gdyż przykładni stróże prawa po tytule i obfitych kształtach amerykańskiej gwiazdy country wywnioskowali, że mają do czynienia z pornosem. Każda rewolucja ma wszak swoje przypadkowe ofiary, a najważniejszy był fakt, że udało się osiągnąć upragniony cel: angielska cenzura zacisnęła gorset jak bodajże nigdy do tej pory od czasów wiktoriańskich, mówiąc obywatelom co im wolno oglądać, a czego nie.

Obecnie, po blisko 40 latach od początku zawieruchy, większość spośród filmów ze spisu została już dopuszczona w Wielkiej Brytanii do oficjalnego obiegu. W przypadku niektórych BBFC uparcie podtrzymuje decyzję o cenzorskich cięciach (mowa głównie o przemocy wobec zwierząt we włoskim kinie kanibalistycznym), zaledwie kilka tytułów w dalszym ciągu nie doczekało się zgody na dystrybucję. W każdej z odsłon niniejszego cyklu omawiać będę w porządku alfabetycznym kolejne z „kanonicznych” 72 pozycji, które trafiły na listę „video nasties”. Rozpoczynamy od dwóch niesławnych klasyków Joe’go D’Amato oraz niskobudżetowego, redneckiego shockera o dźwięcznym tytule Axe.

*W tej kwestii do dziś występują nieporozumienia, jako że istniała również lista „uzupełniająca” o nazwie „Section 3 Video Nasties”, na którą trafiły pozycje za których rozpowszechnianie nie groziły reperkusje prawne, jednak taśmy z nimi wciąż mogły zostać skonfiskowane pod zarzutem „obsceniczności”. Na tej dodatkowej liście znalazły się takie tytuły, jak Teksańska masakra piłą mechaniczną (1974), Wzgórza mają oczy (1977), Świt żywych trupów (1978), Piątek trzynastego (1980), Shogun Assasin (1980) oraz wiele, wiele innych.


Absurd (1981, reż. Joe D’Amato)

Obok Antropophagusa (patrz niżej) jeden z dwóch filmów D’Amato jakie trafiły na listę, a przy okazji nieformalny sequel tamtego obrazu (z niewiadomych przyczyn równie ekstremalne pod względem efektów gore, a przy tym znacznie bardziej transgresyjne w wymowie Buio Omega [1979] umknęło uwadze cenzorów). Oba tytuły łączy osoba George’a Eastmana, który odgrywa w nich postać obłąkanego mordercy. Różnica jest taka, że w Absurdzie (aka Rosso Sangue) psychol nie jest już kanibalem. Nie ma też zdeformowanej twarzy, choć – co ciekawe – zachował greckie korzenie, a w scenie początkowej nadziewa się na metalową bramę, wypruwając sobie – całkiem dosłownie – flaki.

Cała reszta to już osobna bajka, stanowiąca makaroniarską imitację amerykańskiego slashera. Zamiast na malowniczej wyspie gdzieś na Morzu Śródziemnym, znajdujemy się w małej miejscowości gdzieś w Stanach (ekipa w rzeczywistości nie wychyliła nosa poza Włochy, ale za to całość kręcona była w języku angielskim), do której przybywa olbrzym – zabójca (Eastman wszak to kawał chłopa, dwa metry gorącego, południowego mięsa). Jego tropem podąża ksiądz (Edmund Purdom) z misją powstrzymania zwyrodnialca…

Pod wieloma  względami efektowniejszy od swego poprzednika (kapitalny, kakofoniczny finał), Absurd jest jednocześnie wynikiem typowego dla włoskiego kina gatunków koniunkturalizmu. Przedstawiona na ekranie historia świadomie i z premedytacją zżyna z Halloween (1978): mamy tu niemego oprawcę, który posiada wręcz nadnaturalne właściwości (błyskawiczne gojenie ran), a także jego nemezis, posłańca sprawiedliwości, który jako jedyny zna prawdziwą naturę swego wroga. Jest też spokojna prowincja jako miejsce wydarzeń, kompletnie nieprzygotowana na nadciągającą pożogę. W odróżnieniu od Carpentera jednak, D’Amato rozkręca machinę makabry do maksimum miast skupiać się na kreowaniu atmosfery. Bezbronne ofiary wykańczane są więc na możliwie najbardziej wymyślne sposoby: wiertło wkręca się w czaszkę pielęgniarki, piła przecina głowę innego biedaka, twarz kobiety zostaje spalona w piekarniku. Wszystkie te elementy zostały pierwotnie wycięte w wersji przeznaczonej na brytyjskie ekrany. Na kasety video trafiła jednak wersja nieocenzurowana, co rozsierdziło stróżów moralności. Absurd powrócił na Wyspy w wydaniu nieokrojonym i zremasterowanym trzy dekady później, w 2015 roku, za sprawą 88 Films.


Antropophagus (1980, reż. Joe D’Amato)

Grupa wczasowiczów udaje się na małą grecką wyspę. Na miejscu okazuje się, że wszyscy tubylcy zniknęli w tajemniczych okolicznościach. Wkrótce turyści poznają koszmarny sekret miasteczka i jej przerażającego mieszkańca…

Jeden ze sztandarowych „nastiesów” i zarazem jedna z czołowych pozycji włoskiego gore. Początkowe sceny zapowiadają zgoła odmienny typ kina: towarzyszy nam przyjemny, wakacyjny klimat, z nieba leje się żar, dookoła błękit Morza Śródziemnego, z głośników leci promienna muzyka Marcello Giombiniego. D’Amato oszczędnie dozuje informacje, powoli buduje napięcie (no, może pominąwszy dający przedsmak późniejszych wydarzeń wstęp), by w końcu przełamać sielankę soczystymi obrazami groteskowej przemocy. Pozycję na brytyjskiej liście zapewniły filmowi w szczególności dwie pamiętne sceny. W pierwszej z nich tytułowy ludożerca wyrywa z łona ciężarnej kobiety płód, który następnie zaczyna pożerać (za imitację niemowlęcia w embrionalnej pozycji posłużył ponoć oskórowany królik). W drugiej szaleniec zostaje trafiony siekierą w brzuch, po czym chwyta w dłonie własne wnętrzności i zatapia w nich zęby. Tego typu atrakcje siłą rzeczy musiały robić piorunujące wrażenie w pierwszej połowie lat 80., gdy termin „gore” dla większości odbiorców był wciąż czymś zgoła egzotycznym, a twórcy kina grozy dopiero zaczynali na dobrą sprawę prześcigać się w oferowaniu krwawych atrakcji (wybaczcie uproszczenie, niemniej dorobek H.G. Lewisa raczej nie był na standardowym wyposażeniu w każdym brytyjskim gospodarstwie domowym). Antropophagus dostał natychmiastowego bana i nawet gdy w 2002 roku jeden z angielskich dystrybutorów wystąpił z wnioskiem do BBFC o klasyfikację to przedłożona została nie oryginalna wersja filmu, a amerykańska kopia pt. The Grim Reaper, pozbawiona około 8 minut materiału, w tym najbardziej drastycznych fragmentów. W takiej też formie dzieło D’Amato funkcjonowało na tamtejszym rynku video do 2015 roku, gdy do rozpowszechniania trafiła wreszcie nieocenzurowana, kompletna wersja.

Obecnie Antropophagus to żelazna klasyka gatunku i jeśli komukolwiek podnosi ciśnienie to zapewne jedynie oddanym fanom obskury. W oderwaniu od kontrowersji łatwiej jednak docenić robotę D’Amato: intensywny, zagęszczany w miarę rozwoju akcji nastrój, chore wizualia, solidny twist w drugiej połowie wyjaśniający genezę bohatera. Wykreowana przez George’a Eastmana postać kanibala ma wszelkie zadatki, by znajdować się w światowym kanonie horrorowych psychopatów i zapewne jedynie ze względu na amerykańskocentryczny charakter popkultury nie jest wymieniana jednym tchem w towarzystwie takiego Hannibala Lectera czy Jasona Voorheesa. Mówiąc krótko: nasty czy nie nasty, znać trzeba.


Axe (1974, reż. Frederick R. Friedel)

Trójka zbirów włamuje się do pokoju hotelowego i dokonuje zabójstwa swojego dłużnika. Gangsterzy postanawiają opuścić okolicę i znaleźć schronienie na prowincji. Trafiają do wiejskiej posiadłości, zamieszkanej przez małomówną dziewczynę oraz jej sparaliżowanego, przykutego do wózka dziadka…

Skrajnie niskobudżetowy (produkcja wyniosła zaledwie 25 tysięcy dolarów) dreszczowiec noir, któremu obecność na liście video nasties zapewniła scena gwałtu, w trakcie którego ofiara zabija oprawcę przy pomocy brzytwy. Ze względu na nią film został pierwotnie okrojony o 19 sekund i w takiej formie wypuszczony do brytyjskich kin. Pirackie wydanie na VHS omijało cenzorskie cięcia, co zaowocowało wieloletnim zakazem rozpowszechniania. Pomijając spore ilości czerwonej farby użyte na planie, Lisa, Lisa (pod tym tytułem film był wyświetlany w 1974 roku, następnie został przemianowany przez dystrybutora na bardziej chwytliwą „Siekierę”) to film oparty głównie na ciężkim, przytłaczającym klimacie, same sceny zabójstw – może z wyjątkiem pierwszej – nie atakują dosłownością i większość drastycznych szczegółów rozgrywa się poza kadrem w „staroszkolnym” stylu (czyt.: widzimy opadającą siekierę, a następnie rozbryzg krwi gdzieś na ścianie). W porównaniu więc do chociażby dwóch powyższych tytułów rzecz prezentuje się raczej dość niewinnie. Widać również, że to na poły amatorska robota: część obsady stanowili naturszczycy (sam reżyser w ramach oszczędności zagrał jedną z głównych ról), a niektóre spośród scen są przeciągane, aby możliwie jak najbardziej wydłużyć metraż (ostatecznie całość zamyka się w 67 minutach, choć materiału równie dobrze mogłoby starczyć na ok. 40 minut seansu). Obskurny charakter przedsięwzięcia ma jednak swój urok: to brudna, dość nieprzyjemna pozycja, w której ze świecą szukać postaci, z którą mógłby się identyfikować widz. Pod wieloma względami niedopracowana, ale emanująca nihilistyczną atmosferą redneckiego syfu.

Axe ponownego wydania na rynku video w UK doczekało się w 1999 roku, jednak wówczas wciąż posiłkowano się ocenzurowaną kopią. W wersji nieokrojonej film ujrzał światło dzienne w 2005 roku.

cdn…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *