Tammy and the T-Rex (1994)

Stewart Raffill to brytyjski reżyser znany głównie jako twórca wypożyczalnianych pozycji must-have ery VHS Lodowi piraci (1984) i Eksperyment Filadelfia (1984) oraz pretendenta do tytułu „najgorszego filmu wszech czasów” Mac i ja (1988). W pierwszej połowie lat 90. Raffill otrzymał „propozycję nie do odrzucenia”: właściciel sieci kin wszedł w posiadanie animatronicznego Tyranozaura i namówił reżysera na nakręcenie filmu z jego użyciem. O czym miałby być to film? Tego nie wiedział nikt. Wiadomo było jedno: trzeba było działać szybko, bowiem gigantyczny dinozaur miał wkrótce wyruszyć w dalszą podróż do Ameryki Południowej i po tym szansa stracona. Raffill napisał więc w tydzień scenariusz komedii science-fiction i przystąpił do zdjęć.

Nastoletnia Tammy (Denise Richards) od niedawna spotyka się z Michaelem (Paul Walker), spokojnym, ułożonym licealistą. Nowego wybranka dziewczyny nie akceptuje jej były, szkolny łobuz Billy (George Pilgrim). Między dwoma konkurentami narasta konflikt, który kończy się tragicznym „wypadkiem”. Michael trafia do szpitala w stanie krytycznym, skąd jego ciało zostaje wykradzione przez szalonego naukowca. Ten zaś przenosi mózg chłopaka do wnętrza czaszki wielkiego, mechanicznego T. Rexa.

Fabuła to piramidalna głupota, po trosze zanurzona w estetyce rodem z taniego kina klasy B lat 50., a zarazem stanowiąca błyskawiczną odpowiedź na gigantyczny sukces Parku Jurajskiego (1993) Spielberga. Dinozaur nie jest tutaj jednak prehistoryczną bestią, a czymś w rodzaju RoboCopa: cierpiącym człowiekiem uwięzionym w maszynie i poszukującym sprawiedliwości. W zamyśle twórców rzecz była zresztą jednoznacznie skierowana do widza pełnoletniego i tym samym pełna tanich efektów gore, jednak na użytek amerykańskich kin i wypożyczalni wideo zostały one wycięte i tamtejsza widownia otrzymała dziwaczną komedię romantyczną o miłości cheerleaderki i wielkiego gada.

Na niektórych rynkach europejskich film był rozpowszechniany w wersji oryginalnej, niemniej w świadomości ogółu zapisał się jako cokolwiek ekscentryczna chała z kategorią PG-13. W wersji nieocenzurowanej przywrócił światu Tammy and the T. Rex dystrybutor Vinegar Syndrome w 2019 roku, wprowadzając obraz na powrót do kin (w ograniczonym zakresie) oraz wydając go na Blu-rayu.

Nie ulega wątpliwości, że dzieło Raffilla ciekawsze jest właśnie jako krwawe i absurdalne kino zemsty. Uraczeni zostajemy w nim m.in. dosadną sceną transplantacji mózgu, wypruwaniem flaków i urywaniem głowy. Poziom wykonania gore lokuje rzecz blisko dokonań studia Troma. I takaż jest zabawa płynąca z seansu: niemądra, ale też bezpretensjonalna i podszyta anarchicznym duchem. Ma być tanio i niedorzecznie. Nie do końca mój typ kina, ale przyznam szczerze, że lepszego użytku z tej ruchomej makiety Tyranozaura chyba bym nie zrobił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *