Kolory nocy. Operacja strach (1966)
Mario Bava jako reżyser był profesjonalistą w każdym calu i trudno podejrzewać, że unikał wyzwań zawodowych, ale faktem jest, że gdy podchodził do realizacji Operacji strach (1966) – w krajach anglosaskich znanej jako Kill, Baby, Kill – to od jego ostatniego filmu grozy minęły aż cztery lata. Jego poprzedni horror, Bicz i ciało, zdawał się być filmem perfekcyjnym. Jak na Bavę zbyt perfekcyjnym. Od strony scenariuszowej był doskonalszy od Maski szatana, a zarazem równie przewrotny i nowatorski. Jeśli się nad tym zastanowić, to przy realizacji tego obrazu zabrakło jednej cechy typowej dla warsztatu Włocha – improwizacji, która co prawda zazwyczaj w jakiś sposób kaleczyła fabułę, ale wprowadzała w jego filmy pewną dozę szaleństwa, potęgowała oniryzm i odrealnienie. Alan Resin powiedział kiedyś, że kręci filmy, żeby zobaczyć co z nich wyjdzie. Bava zapewne również przyklasnąłby tej idei.
Sam reżyser w wywiadzie udzielonym magazynowi La Citta Del Cinema w 1979 roku, pół żartem, pół serio wspominał, że powstanie filmu sprowokował zakład z pewnym Amerykaninem o to, czy Bava w dwanaście dni stworzy horror o dziewczynce, która doprowadza ludzi do samobójstwa. Podobno za podstawę służył mu jedynie spisany w pośpiechu, trzydziestostronicowy skrypt, więc nie miał wielkiego wyboru – głównie improwizował. Dziś jego syn Lamberto mówi, że zdjęcia trwały około miesiąca, ale wszelkie fundusze wraz z producentami faktycznie zniknęły po dwóch tygodniach. Ekipa zgodziła się jednak pracować za darmo, więc Bava został bez pieniędzy, ale z całkowitą wolnością artystyczną. Kulisy rzekomego zakładu nie są znane, prawdą jest natomiast to, że właśnie improwizacja stała się motorem napędowym surrealistycznej poetyki tego filmu.
Bava w młodości był niezrealizowanym malarzem. Wszystkie jego celuloidowe sny są piękne od strony plastycznej, ale chyba najbardziej widać to właśnie w tym dziele. Operacja strach nie jest arcydziełem w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale jest filmem, z którego sam Bava był bardzo zadowolony. To bez wątpienia dzieło autorskie, lecz mimo dużej dozy surrealizmu i psychodelii nie aspiruje do bycia obrazem artystycznym. Bava w swoich horrorach od początku łączył nowoczesność z klasycznością. Już w Masce szatana stara szkoła gotyku ze stajni Universalu spotykała się z brawurową, pełną ruchów kamery wizualną narracją i nowoczesnymi jak na owe czasy efektami specjalnymi. W następnych jego horrorach wachlarz ten był stopniowo poszerzany o kolor i elementy innych gatunków, czyniąc z tych filmów dzieła wielopoziomowe, bardziej intrygujące i niejednoznaczne w klasyfikacji. W tamtym okresie Bava, prócz znakomitego giallo i Planety wampirów, nakręcił kilka pełnych akcji filmów quasi-przygodowych: Knives of the Avenger oraz westerny Droga do Fortu Alamo i Ringo del Nebraska. Te doświadczenia znajdą odbicie w Operacji strach, będącej pełnym dynamizmu filmem akcji ubranym w kostium sennego koszmaru.
Z racji bardzo niskiego budżetu nie uświadczymy tu charakterystycznych dla horrorów Bavy krwawych efektów specjalnych: obcinanych głów i tortur (jednym z powodów jest też pewnie to, że przed rozpoczęciem realizacji Operacji strach zmarł ojciec reżysera – Eugenio Bava – który zajmował się tym aspektem filmów syna). Jedyna taka scena, gdzie młoda kobieta uciekając przed małą dziewczynką, rzuca się z wysokości i nabija na zakończony kolcami płot, znajduje się na samym początku filmu. Poza tymi ujęciami cała przemoc w Operacji strach jest ukazana za pomocą sugestii, ale nie znaczy to, że jest jej mało i że nie robi wrażenia na odbiorcy.
Mając ograniczone środki Bava jeszcze bardziej niż zwykle musiał swą wizję podporządkować oświetleniu i trikom wizualnym opanowanym dzięki swojemu doświadczeniu i wiedzy. Z pomocą przyszła mu znów spuścizna ekspresjonistów niemieckich, w tym tzw. efekt Schüfftana polegający na uzupełnianiu dekoracji przez filmowanie miniaturowych makiet lub obrazów i odbijaniu ich przez ustawione pod kątem lustro. Plan wręcz tonął w sztucznej mgle i pajęczynach, a kolory stały się wzmocnione bardziej niż zazwyczaj. Warstwa wizualna stała się jeszcze bardziej nierzeczywista i nabrała silnie psychodelicznej estetyki żywcem wyrwanej z komiksów Eerie i pulpowych ilustracji horrorowych. Prócz popkulturowych wzorców, Bava odwołał się również do grafik Mauritsa Cornelisa Eschera, nawiązując bezpośrednio do jego prac z powielonymi postaciami ludzi (lub zwierząt) zapętlonymi niczym wstęga Möbiusa. Z próby przeniesienia tego konceptu na ekran powstała jedna z najsłynniejszych scen z wszystkich filmów Bavy (głównie dlatego, że była cytowana dosłownie w Miasteczku Twin Peaks przez Davida Lyncha), w której bohater raz za razem wychodząc z pomieszczenia, zamiast przejść do innej lokacji znów pojawia się przy drzwiach wejściowych. W panice powtarza tę czynność tak szybko, że zaczyna gonić samego siebie, by w konsekwencji złapać swego sobowtóra za ramię, popatrzeć mu w twarz i zobaczyć własne oblicze. W samej scenografii spostrzeżemy dosłowne cytaty z Pięknej i Bestii Jeana Cocteu: kandelabry w kształcie ludzkich rąk. Najważniejszą jednak inspiracją dla Operacji… wydaje się arcydzieło brytyjskiego gotyku, Pies Baskerville’ów (1959) Terencea Fishera, który zapewne wpłynął znacząco na film Bavy nie tylko od strony wizualnej.
Sam pomysł na scenariusz nie jest tak oryginalny jak warstwa formalna. Film opowiada o medyku, który przybywa do niewielkiej wsi, by przeprowadzić autopsje w kontekście pewnej tajemniczej śmierci. Oczywiście traktuje zadanie zbyt osobiście i ostatecznie wplątuje się w intrygę, próbując rozwiązać zagadkę serii niewyjaśnionych zbrodni. To motyw mocno zakorzeniony w literaturze popularnej, a sama postać doktora Paula Eswaia zdaje się połączeniem Sherlocka Holmesa i Van Helsinga, granych przez Petera Cushinga i znanych właśnie z filmów Terence’a Fishera. Cała fabuła rozgrywa się od zmierzchu do świtu. W tym czasie doktorowi przyjdzie zmierzyć się ze złem, które terroryzuje wioskę od ponad dwudziestu lat. W miarę rozwoju śledztwa cały czas padają następne trupy, a postaci i wydarzeń zostało tu upchanych tak dużo, że mamy wrażenie odcięcia wsi od czasu i rzeczywistości przez noc, która nad nią zapadła. Seria samobójstw okazuje się mieć nadnaturalne podłoże, a jej źródłem jest tajemnicza posiadłość rodu Graps.
Chcąc analizować treść Operacji strach musimy wiedzieć jedno – Bava nie miał czasu, by przemyśleć fabułę i sam podkreślał, że zazwyczaj stronił od psychologizowania. To oczywiście film, który sam prosi się o szukanie freudowskich kontekstów (co łączy go w jakiś sposób ze Śmiertelnym pocałunkiem Roberta Aldricha), ale dorabiając mu drugie dno i snując wszelkie interpretacje, musimy cały czas pamiętać, że Bava zapewne nie chciał nim nic konkretnego powiedzieć. Jeśli nawet coś tu znajdujemy, to są to treści wyklute w jego podświadomości. Warto jednak zwrócić uwagę na symbolikę zawartą u podstaw tej historii. Paul Eswai to człowiek racjonalny i jako taki wkracza do willi Graps, w sferę, w której logika nie zda się na wiele. Jedną z najistotniejszych postaci drugoplanowych jest lokalna znachorka, wiedźma i przedstawicielka świata całkowicie przeciwnego doktorowi. Ostatecznie ta sama czarownica jest w stanie wskórać więcej niż bezradny i zagubiony intelektualista. Dualizm (znów skojarzenie z Piękną i Bestią Cocteau), podobnie jak w Masce szatana, ponownie staje się najistotniejszym elementem intrygi. Sam schemat walki dobra ze złem zostaje tu skarykaturowany i zdekonstruowany: mała, niewinna dziewczynka jest złem wcielonym, a występująca w filmie czarnowłosa wiedźma staje po stronie dobra.
Motyw z pozoru niewinnej, złotowłosej dziewczynki jako wcielenia zła może się dziś wydawać równie nieoryginalny co schemat fabularny, którym posłużył się Bava, ale trzeba zaznaczyć, że to właśnie z Operacji strach zaczerpnęli go twórcy horrorów następnych dekad. Widmo Melissy Graps do dziś straszy w kinie grozy całego świata. Już dwa lata później zjawę małej dziewczynki zapożyczy Frederico Felini, tworząc jeden z segmentów Historii niesamowitych (1968), w latach 70., za sprawą Egzorcysty, motyw stanie się ikoną kina satanicznego, a potem pojawi się w azjatyckich horrorach.
Wpływ Operacji strach sięga nie tylko horroru, bo przede wszystkim pobrzmiewa on gromkim echem w twórczości wielkich niezależnych artystów filmowych. Trudno nie zestawić go z młodszym o rok arcydziełem Johna Boormana Zbieg z Alcatraz– obrazem zarówno awangardowym, surrealistycznym jak i pełnym akcji filmem sensacyjnym. Inspiracji filmem Bavy nie kryje David Lynch, kilka z jego filmów można z powodzeniem odczytać jako parafrazy Operacji strach. Najbardziej wymownym przykładem jest serial Miasteczko Twin Peaks, który ma wiele cech wspólnych z dziełem Bavy – łącznie z dosłownym cytatem w finałowym odcinku. Zdeklarowanym miłośnikiem Włocha jest również Martin Scorsese, który w swoim czasie planował nawet realizacje horroru mocno nawiązującego do jego gotyckich filmów. Ostatecznie nigdy do tego nie doszło (najbliżej dosłownej parafrazy był kręcąc Wyspę tajemnic), ale w swoich obrazach wielokrotnie odwoływał się do twórczości Bavy. Motyw żywcem zaczerpnięty z Operacji strach eksploatował w Ostatnim kuszeniu Jezusa Chrystusa, gdzie wykorzystał motyw małej złotowłosej dziewczynki jako zła wcielonego – to pod jej postacią Jezusowi objawił się wszak kuszący go Szatan.
Operacja strach jest filmem Bavy, do którego wracam najczęściej. W czasie kolejnego seansu poprzedzającego napisanie niniejszego tekstu rozważałem jego niewątpliwe związki z ekspresjonizmem niemieckim i zastanawiałem, na ile jest to powrót do szczytnych idei tamtego okresu – czasów gdy Karol Irzykowski postulował, by to artyści plastycy zajmowali się kinem, gdyż jest to medium stricte wizualne. Bava, choć sam pewnie nie pozwoliłby się tak sklasyfikować, idealnie wpisywałby się wizje filmowca wyimaginowaną przez Irzykowskiego, autora „X muzy”. Dodatkowo ze względu na improwizację, Operacja strach jest filmem intuicyjnym, impresyjnym. W skorym do eksperymentów Bavie – profesjonaliście, było też sporo z szalonego artysty, choć on sam nie byłby skłonny się do tego przyznać.
Wydania Blu-ray:
Kino Lorber, USA, Region A
Arrow Video, UK, Region B
Wyznawca etosu nerd is the new gangsta. Kolekcjoner i krytyk komiksowy. Po godzinach miłośnik europejskiego kina gatunku ze wskazaniem na włoski i brytyjski horror. Spiritus movens bloga Rękopis znaleziony w Arkham. Ostatni człowiek na Ziemi.