II. Kamienna twarz, kruchy porządek – „Cops vs Thugs” (1975), reż. Kinji Fukasaku

Kiedy w latach 60. kończyła się era romantycznych, stylizowanych opowieści o lojalności i kodeksie honorowym, japońskie kino gangsterskie przeszło brutalną transformację. Mit szlachetnego yakuzy, wywodzący się jeszcze z początków kina jidai-geki, przestał pasować do rzeczywistości powojennej Japonii pełnej korupcji, przemocy i cynizmu. W latach 70. na ekranach pojawiła się nowa generacja filmów yakuza, surowych, pozbawionych złudzeń, często kręconych jak dokument. W pierwszym odcinku serii o yakuza eiga poświęciłem kilka słów na jeden z najważniejszych filmów Kinji Fukasakiego, dziś pora na jeszcze jeden film tego znakomitego twórcy, tym razem bardziej nastawiony na akcję, arcydzielny Cops vs Thugs, prawdziwe poliziotto w japońskim smaku.
Rok 1963. Fikcyjne japońskie miasto Kurashima. Dwa rywalizujące gangi yakuzy, rodzina Kawade (związana z lokalnymi politykami i wielkim biznesem) oraz rodzina Ohara (powiązana z policją), toczą brutalną walkę o wpływy. Dawniej były częścią większego syndykatu, teraz walczą o władzę na własną rękę. W samym środku konfliktu znajduje się detektyw Kuno (Bunta Sugawara), który utrzymuje niejednoznaczne relacje z gangiem Hirotaniego będącego w układzie z rodziną Ohara(Hiroki Matsukata). Kuno nie jest ani jednoznacznie skorumpowany, ani idealistą, działa gdzieś pomiędzy lojalnością, pragmatyzmem i wewnętrznym konfliktem moralnym. W tle toczy się przekręt na wielką skalę: licytacja działki, w którą zamieszani są bossowie, politycy i korporacja naftowa Nikko Oil. Kiedy Hirotani sabotuje ten interes i przejmuje ziemię, sytuacja eskaluje. Dochodzi do regularnej wojny ulicznej. Policja, z nowym idealistycznym porucznikiem Kaidą (Tatsuo Umemiya) na czele, zaczyna ofensywę przeciwko Oharze, zmuszając Kuno do wyboru – pozostać lojalnym wobec układów, czy postawić się całemu skorumpowanemu systemowi.

To nie tylko historia o walce policji z yakuzą. To przede wszystkim rozrachunek z powojennym japońskim systemem społecznym i politycznym, w którym gangi, policja, politycy i korporacje funkcjonują w symbiozie opartej na przysługach, kompromisach i wspólnych interesach. Fukasaku pokazuje świat pełen moralnych szarości, w którym nikt nie jest do końca czysty, a próba „czystego działania” kończy się tragicznie. Detektyw Kuno jest taką właśnie figurą: wie, że system jest zgniły, ale sam jest jego częścią. Bardzo blisko tutaj do włoskiego poliziottesco: zarówno Fukasaku, jak i reżyserzy włoskich policyjniaków wykorzystują kino gatunkowe do komentowania realnych problemów: korupcji, przemocy, układów między światem przestępczym, policją a polityką. To kino głęboko zakorzenione w swoich czasach. Fukasaku odwołuje się do traumy powojennej Japonii i rozkładu powojennego systemu, często w kontekście konkretnych wydarzeń politycznych. Poliziottesco odpowiada na kryzys lat 70. we Włoszech, epokę strachu, terroryzmu i nieufności wobec państwa.
Cops vs Thugs od strony formalnej jest arcydziełem sztuki filmowej. Kamera z ręki, dokumentalna dynamika, krzykliwa muzyka, szybki montaż, chaotyczna, uliczna energia – to wszystko tworzy jeden z najlepszych filmów o yakuzie lat 70. Jeśli lubisz włoskie poliziottesco, pełne brudu, przemocy i moralnego zamętu, Cops vs Thugs to japoński odpowiednik tej samej frustracji. W głównej roli bryluje Bunta Sugawara, legenda japońskiego kina gatunkowego: rzadko ekspresyjny, niemal zawsze opanowany. Jego postacie mówią więcej spojrzeniem, zawahaniem, wyczuwalnym napięciem, nie wikłając się w dialogi. To twarz, która wygląda, jakby przeszła przez dziewięć żyć i wszystkie były piekłem. I Sugawara, z tą swoją kamienną twarzą i cichą determinacją, przypomina, że nawet jeśli nie da się wygrać, to trzeba grać według własnych zasad.

Wydanie Blu-ray: Arrow Video, region B, 2017

Pogo pod scenę, próchno wypierdalać!