Sinéma Érotique: Imperium zmysłów (1976)

Jeden z największych skandali w dziejach kina. W połowie lat 70. pornografia rozgościła się już dość wygodnie na salonach kultury świata zachodniego, zalewając kina wokół nowojorskiego Times Square i krok po kroku wkradając się w łaski bardziej liberalnych społeczeństw Europy Zachodniej, począwszy od Skandynawii, na Francji (na razie) kończąc. W materii kina artystycznego mieliśmy z kolei arthouse’owe eksperymenty Andy’ego Warhola (Blue Movie [1969]), bulwersujące Ostatnie tango w Paryżu (1972), które zdaniem niektórych o pornografię się ocierało czy balansującą na granicy cierpliwości cenzorów „trylogię życia” Pasoliniego (Dekameron [1970], Opowieści kanterberyjskie [1971], Kwiat tysiąca i jednej nocy [1974]). Nikt jednak do tej pory nie posunął się tak daleko w łączeniu czystej pornografii ze środkami wyrazu kina artystycznego, jak Nagisa Ōshima, który w Imperium zmysłów opowiedział o seksualnej obsesji prowadzącej do zatracenia, szaleństwa i zbrodni.

Ōshima oparł się na prawdziwym przypadku Sady Abe, prostytutki i gejszy, która w 1936 roku zamordowała swojego kochanka i odcięła mu genitalia. Sprawa wywołała w Japonii szok, ale „romantyczne” pobudki zbrodni pozyskały sprawczyni wyrozumiałość ze strony społeczeństwa. Abe została skazana na 6 lat więzienia, a na wolność wyszła już w 1941 roku. W filmie poznajemy ją, gdy zatrudnia się jako sprzątaczka w pensjonacie należącym do Kichizō Ishidy. Pracodawca szybko zwraca uwagę na urodziwą podwładną i uwodzi ją. Romans, który następuje później, z czasem przybiera coraz bardziej perwersyjny i niebezpieczny wymiar.

Historię rzecz jasna można było opowiedzieć bez uciekania się do dosłowności (w nakręconym dwa lata później Imperium namiętności na podstawie powieści Itoko Namury reżyser zrezygnował już z elementów pornograficznych), ale dla wzmocnienia przekazu Ōshima wybrał ścieżkę kontrowersji. Japończyk pozyskał do swojego dzieła doświadczonego aktora Tatsuyę Fujiego oraz 23-letnią Eiko Matsudę, by przed kamerą uprawiali niesymulowany seks. Scenariusz zakładał również duszenie partnera w trakcie stosunku i zbliżenia na genitalia. W jednej z najbardziej niesławnych scen Fuji wkłada Matsudzie do pochwy ugotowane jajko, które następnie zjada.

Produkcja i rozpowszechnianie pornografii były w momencie powstania filmu zakazane w Japonii, toteż Ōshima musiał skorzystać ze wsparcia francuskiego producenta i cały nakręcony materiał wysłać nad Sekwanę, gdzie taśmy zostały wywołane i rozpoczęto montaż. Nie uchroniło to reżysera od procesu w ojczyźnie pod zarzutem kolportowania obscenicznych materiałów, ale ostatecznie został uniewinniony. Problemy dotyczyły zresztą nie tylko Japonii, ale i wielu innych rynków, na których wyświetlanie obrazu było albo zakazywane, albo ograniczane. W samej Japonii, gdzie filmy pornograficzne muszą być wyposażone w tzw. cenzurę optyczną, film Ōshimy nigdy nie ukazał się w zamierzonej przez twórcę wersji.

Wielu krytyków i obrońców moralności oczywiście zarzucało Imperium zmysłów niepotrzebne epatowanie nagością, łatwo natknąć się również na zarzuty, że ciąg scen seksualnych zabaw łóżkowych bohaterów z czasem zaczyna być nużący. Jeśli jednak przyjrzeć się dziełu Ōshimy w skupieniu i bez uprzedzeń, to nie da się nie zauważyć, że każdy element fabuły ma swoje uzasadnienie i że scenariusz prowadzi odbiorcę przez kolejne etapy uzależnienia i upodlenia. Bohaterowie powoli tracą wszelkie hamulce, traktują seks jako sens sam w sobie. Przestają przypominać istoty ludzkie, upodabniają się do kopulujących na każdym kroku zwierząt.

Można traktować dzieje pary bohaterów jako przypowieść o miłości totalnej, pozbawionej ograniczeń, odrzucającej społeczne konwenanse. Z drugiej strony ekranowa Sada Abe to chorobliwy okaz nimfomanki — znacząca jest choćby scena, w której w trakcie zabawy łapie małego chłopca za przyrodzenie. Pojawia się również przepowiednia gospodyni, która namawia Ishidę do ucieczki, przestrzegając że chora miłość Sady wpędzi go w końcu do grobu. Przepowiednia, która sprawdza się w szokującym finale, w którym do pornograficznej orgii soków i jęków reżyser dorzuca element rodem z kina gore i stawia kropkę nad i.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *