Libido (1965)
Libido, reż. Ernesto Gastaldi / Vittorio Salerno
Christian (debiut Giancarlo Gianniniego) w dzieciństwie był świadkiem śmierci matki, do której doprowadził jego ojciec. Po latach już jako dorosły mężczyzna, powraca do rodzinnego domu wraz z narzeczoną (Dominique Boschero) i opiekunem prawnym Paulem (Luciano Pigozzi), który ma zająć się inwentaryzacją bogatych wnętrz i przekazaniem posiadłości młodemu dziedzicowi. Towarzystwo uzupełnia piękna żona Paula, Brigitte (Mara Maryl). Po przybyciu do odludnego domostwa, położonego niedaleko skalistego brzegu, tragiczna przeszłość powraca we wspomnieniach do Christiana, powodując kolejne ataki lęków i panicznego strachu; młodzieniec zaczyna odchodzić od zmysłów, zaś reszta gości staje się podejrzana o celowe wprowadzenie go w ten stan.
Debiut Gastaldiego na stołku reżyserskim to wariacja na tematy obecne w kinie już od co najmniej kilku lat – Włoch, będący również scenarzystą filmu, dużo czerpie z atmosfery Diabolique Clouzota, Psychozy Hitchcocka, a nawet przetwarza pewne wątki z adaptacji opowiadań Poego dokonanych przez Rogera Cormana. Libido, klasyfikowane dziś jako jeden z filmów – założycieli włoskiego giallo, zawiera bowiem dużo motywów znanych z horrorów gotyckich. Posiadłość, w której dzieje się akcja wygląda jak zamczysko ze wspomnianych dzieł Cormana, gdzie pokoje wypełnione są elementami średniowiecznego uzbrojenia, zaś mroczne korytarze wydają się nie mieć końca. Podobnie jak u Amerykanina, tak też w filmie Gastaldiego to dom jest potworem – miejscem zbrodni staje się, przygotowany do seksualnych praktyk przez ojca głównego bohatera, pokój luster. To w nim widz będzie świadkiem znakomitego, wielowątkowego finału opowieści, z zupełnie niespodziewanym twistem. Świetny scenariusz Gastaldiego (pomagał przy nim, opisywany także jako współreżyser, Vittorio Salerno), przetwarzając wątki znane z filmów noir, jednocześnie zapowiada i antycypuje tematy, które pojawią się najbliższej dekadzie we włoskich thrillerach – to stąd swe pomysły czerpać będzie Dario Argento (motyw dziecięcej traumy, o której przypominają zabawki z dzieciństwa), Umberto Lenzi (lekkie życie bogatych sfer, pełne schizofrenicznych rozdwojeń osobowości), czy Sergio Martino (gaslighting i inne formy przemocy psychicznej) i wielu innych. Oglądane w tym kluczu, Libido może dostarczyć wielu wrażeń widzowi obeznanemu już z arcydziełami wspomnianych twórców, jednocześnie stając się wobec nich matrycą, z której scenariusze (także samego Gastaldiego, który okaże się na tym polu prawdziwym Kraszewskim włoskiego kina gatunkowego) będą odbijane z podziwu godną skutecznością.
Film był sukcesem wpierw na włoskim, a potem na amerykańskim rynku, stając się początkiem kariery Gianniniego, który nigdy nie wrócił do gialli, mimo iż w roli udręczonego Christiana odnalazł się znakomicie, umiejętnie bawiąc się gatunkowymi kliszami (świetna scena „zabawy z bronią” w samochodzie). Bardzo dobrze poradziła sobie również reszta obsady, by wspomnieć jedną z lepszych i większych ról Pigozziego, solidną Boschero, czy zupełnie niespodziewany błysk Maryl (żony i muzy Gastaldiego), której niesamowity urok i wdzięk są dobrze uchwycone w obiektywie kamery doświadczonego Romolo Garroniego. Z intrygą współgra mroczna ścieżka dźwiękowa Carla Rustichelliego, której główny motyw oparty jest na dźwiękach dziecięcej zabawki – pozytywki, odgrywającej w Libido bardzo ważną rolę.
Wydanie Blu-ray:
Severin Films, US, Region A, 2022
Pogo pod scenę, próchno wypierdalać!