What have you done to Solange? (1972)
Cosa avete fatto a Solange? – reż. Massimo Dallamano
W 1972 roku giallo było już ukonstytuowanym gatunkiem, z kilkoma wyróżniającymi się twórcami i całym zastępem naśladowców (należy dodać jednak, iż niesamowicie utalentowanych). Wielki innowator i mentor Mario Bava miał już za sobą najważniejsze żółte momenty (The Girl Who Knew Too Much, Blood and Black Lace, Five Dolls for an August Moon, Hatchet for Honeymoon). Jego uczeń Dario Argento fascynujący debiut, nieprzebrane źródło późniejszych cytatów i nawiązań (The Bird with the Crystal Plumage), oraz kolejne dwie części słynnej „trylogii zwierzęcej” (The Cat o’Nine Tails, Four Flies on Grey Velvet) , zaś Lucio Fulci dwa oryginalne obrazy, ukazujące jego niesamowitą wyobraźnię i mocno osobistą wizję thrillera all’italiana (Perversion Story, A Lizard in a Woman’s Skin) oraz pierwsze arcydzieło, czyli atakujące nietolerancję i bigoterię Don’t Torture the Duckling. W cieniu Wielkiej Trójki włoskiego horroru swój najważniejszy obraz stworzył Massimo Dallamano, uznany już wtedy operator i reżyser, będący po kilku wprawkach gatunkowych. Wyciskając z giallo samą esencję, stworzył dzieło należące dziś do jego ścisłego kanonu – uniwersalną historię o miłości i zemście, ze świetnym scenariuszem, jednym z najlepszych we włoskich thrillerach lat 70-tych.
W katolickiej szkole w Londynie nikt nie jest niewinny – poczynając od nauczycieli zafascynowanych ciałami młodych dziewcząt, poprzez księży, aż po same uczennice – skrywające mroczne tajemnice za anielską zewnętrzną powłoką. Już w prologu kamera nakrywa przystojnego profesora Enrico Rosseniego (Fabio Testi) baraszkującego z jedną z podopiecznych, Elisabeth (Cristina Galbo), na łódce płynącej wzdłuż brzegów Tamizy. W trakcie schadzki, dziewczyna widzi uciekającą postać; chwilę później przed oczami miga nóż – nastrój z idyllicznego zmienia się w nerwowy, gdyż Rosseni nie chce uwierzyć kochance w jej rewelacje, zrzucając wszystko na jej młody wiek i katolickie wychowanie. Do czasu – następnego dnia zostają odnalezione zwłoki młodej dziewczyny, Helgi, również uczennicy katolickiej szkoły; Rosseni udaje się na miejsce zbrodni, gdzie jeszcze kilka godzin wcześniej przebywał z ukochaną. Prowadzący sprawę komisarz Barth (znany z wielu krimi Joachim Fuchsberger), zaczyna podejrzewać, iż młody nauczyciel ukrywa coś przed policją. Ten, nie zdając sobie powagi z sytuacji w jakiej się znalazł, kontynuuje spotykanie się z dziewczyną, nie mając odwagi na przyznanie się do romansu żonie Hercie (Karin Baal). Gdy Elisabeth przypomni sobie szczegóły zdarzenia, którego przypadkiem była świadkiem, jej życie znajdzie się w niebezpieczeństwie.
„Cóżeście Solange uczynili?” – pyta Massimo Dallamano, zastawiając na nas pułapkę – bowiem, gdy przez ponad godzinę w filmie nie ma ani słowa o Solange, widz zapomina o niej; nagle pojawiająca się tytułowa postać okazuje się głównym tropem w całej intrydze. Na taki zabieg może pozwolić sobie tylko artysta świadomy swojej siły, szukający wyzwań, nie podążający za nikim, wyznaczający własną drogę. Z początku kryminalna, następnie idąca w kierunku krytyki obyczajowości intryga, wspaniale się rozwija, aż do przełomowego momentu, w którym wszystkie wątki splatają się w zaskakujący finał. Umieszczając akcję filmu w katolickiej szkole dla dziewcząt, Dallamano pokazuje jak pod nieskalaną powierzchnią otaczającej nas rzeczywistości pulsują kłamstwa, intrygi i tajne pakty – z pozoru niewinne postaci okazują się być częścią układu, mającego na celu korzystanie z uroków życia za wszelką cenę. Reżyser pokazuje skostniałość instytucji Kościoła, którą skwapliwie wykorzystuje morderca. W tle mamy także voyeuryzm, cały czas obecny w obrazie pod różnymi postaciami. Tym razem wszystkie elementy filmowego uniwersum, od fascynujących zdjęć Joe D’Amato po muzykę Ennio Morricone (którą słyszą nie tylko widzowie, ale i bohaterzy, swobodnie nią manipulujący!), są podporządkowane bezbłędnemu scenariuszowi, luźno opartemu na opowiadaniu The Clue of the New Pin bardzo ważnego dla gatunku Edgara Wallace’a.
Choć Solange jest wzorcowym giallo, nie ma w nim tak charakterystycznych dla gatunku krwawych scen morderstw, jednak sam ich „sposób wykonania”, czyli przebicie nożem krocza ofiary, jest dostatecznie brutalny, by wywołać szok i obrzydzenie. Widać w obrazie nawiązania do wcześniejszych dzieł gatunku – Elisabeth musi przypomnieć sobie ważny szczegół, który zauważyła, decydujący o rozwoju śledztwa; motywem działań zbrodniarza okazuje się zemsta za wydarzenia z przeszłości; ofiarami padają młode dziewczyny; głównym bohaterem jest obcokrajowiec (ciekawie odwrócony, znany z wcześniejszych dzieł, schemat zagranicznego turysty we Włoszech; tutaj mamy Włocha pracującego na obczyźnie). Aktorstwo stoi na równym, wysokim poziomie, zaś najczęściej przy okazji tego tytułu przypomina się krótką, lecz bardzo ważną rolę Camille Keaton. Dla mnie jednak cichą bohaterką filmu jest Herta Rosseni, grana przez Karin Baal – początkowo jako podejrzewająca Enrico o zdradę nie wydaje się ważną postacią fabuły; gdy dowiaduje się, iż mąż nie skonsumował romansu, przechodzi zaskakującą metamorfozę, z jednej strony starając się uratować małżeństwo, z drugiej przejmując dowodzenie w prywatnym śledztwie, radząc sobie z oboma problemami bardzo dobrze. Karin Baal świetnie odnajduje się w tej roli, kierując swą postać z zimnej i chowającej swoje uczucia w otwartą i na nowo zakochującą się w mężu kobietę.
What have you done to Solange? swój niesamowity urok zawdzięcza wielu składnikom: wspomnianym wyżej znakomitym kadrom D’Amato i pięknemu głównemu tematowi Morricone (znakomicie połączonymi już w prologu), zgrabnemu scenariuszowi i wstrząsającej historii; świetnie stopniowanemu napięciu. Łącząc je w idealnie zgraną całość, Dallamano udowodnił, że reżyserską intuicję miał na nieosiągalnym dla wielu poziomie, co sprawiło, że do Solange po prostu chce się wracać, nawet pomimo poznania zakończenia. Sam obraz miał być częścią luźno powiązanej trylogii, opowiadającej o morderstwach na młodych uczennicach; kolejna to What have they Done to Your Daughters?, mieszanka motywów znanych z gialli i poliziotteschi. Finałowym dziełem miało być Rings of Fear, jednak przedwczesna śmierć nie pozwoliła Dallamano go dokończyć – jego scenariusz wykorzystał Alberto Negrin, zaś w obrazie ponownie zagrał Fabio Testi. Ten film powinien zobaczyć każdy, kto mieni się fanem giallo.
Pogo pod scenę, próchno wypierdalać!