Atomic Café: Yor, myśliwy z przyszłości (1983)
Yor (Reb Brown) pomyka sobie wesoło pośród prehistorycznego krajobrazu. Jego ząb biały, twarz wyciosana przez stepowe wiatry, włos uprażony na słońcu wschodzącym nad czarnoziemami, a wzrok nieskażony oznaką głębszej refleksji. Aż tu nagle… Yor natyka się na Kaleę (Corinne Cléry) i jej opiekuna Paga (Luciano Pigozzi) walczących z rozwścieczonym dinozaurem. Blondwłosy heros idzie na ratunek parze w opałach i w mig pokonuje krwiożerczą bestię. W podziękowaniu za ów mężny czyn Yor zostaje podjęty z fetą w wiosce ocalonych, a spojrzenie Kalii wyraźnie zdradza, że jej wianek znalazł już właściciela. Osada, która tak ładnie ugościła bohatera, zostaje jednak zaatakowana przez bandę dzikusów i z rozpętanej przez nich rzezi żywcem uchodzą jedynie Yor, Pag i Kalaa. Od tej pory ta trójka błąkać się będzie po pustkowiach w poszukiwaniu swego przeznaczenia.
Jeden z rozlicznych tytułów, których powstanie zainspirowane zostało przez ogromny sukces Conana Barbarzyńcy (1982). W tym „małpowaniu” przodowali rzecz jasna Włosi, w samym 1983 roku na tamtejszym gruncie powstały trzy inspirowane dziełem Johna Miliusa obrazy: Ognisty tron Franco Prosperiego, Podbój Lucio Fulciego oraz omawiany tutaj Yor. Podstawę scenariusza stanowił w tym przypadku argentyński komiks Henga el cazador autorstwa Eugenio Juana Zappietro i Juana Zanotto. W 1975 roku komiks został przetłumaczony na włoski i wpadł w ręce Antonio Margheritiego, twórcy, który w niejednym piecu chleb wypiekał: od horroru gotyckiego (The Virgin of Nuremberg [1963], The Long Hair of Death [1964]), przez peplum (Hercules, Prisoner of Evil i Giants of Rome [oba z 1964]), giallo (Seven Deaths in the Cat’s Eye [1973]), kino kanibalistyczne/zombie movie (Apokalipsa kanibali [1980]), po macaroni combat (Ostatni łowca [1980]). Margheriti miał być ponoć komiksem „zafascynowany” i przypomniał sobie o nim, kiedy moda na kino spod znaku „magii i miecza” rozgorzała na dobre.
Zdjęcia do obrazu powstawały głównie w Turcji, która w tamtym czasie chętnie podejmowała swoich bliskich sąsiadów z Półwyspu Apenińskiego w charakterze filmowców. Do Stanów Yor trafił za sprawą Columbia Pictures, które podjęło się dystrybucji (tamtejsza wersja była zresztą nieco skrócona – pierwotnie na rynku włoskim przygody „myśliwego z przyszłości” były serialem telewizyjnym, z którego wykrojono wersję kinową). Film na ekranach radził sobie nadspodziewanie dobrze, stając się jednym z największych sukcesów kasowych w dorobku Margheritiego, jednak ze strony krytyki posypały się same szyderstwa. Zwieńczeniem kpin było nominowanie produkcji do Złotych Malin w trzech kategoriach: dla najgorszej nowej gwiazdy (Reb Brown), najgorszej muzyki i najgorszej piosenki (trzeba przyznać, że otwierający całość i powracający w trakcie seansu wielokrotnie utwór Yor’s World jest tak napakowany patosem, że słuchając go, nie sposób się przynajmniej nie uśmiechnąć). Z biegiem lat film zyskał kultowy status, dorabiając się jednocześnie miana jednego z najgorszych filmów w dziejach.
Czy słusznie? Czy to naprawdę pozycja mogąca stawać w szranki w takim Trollem 2 (1990), by odwołać się jedynie do makaroniarskiego „dna den”? Cóż, siła Yora tkwi właśnie w mieszance kiczu, niczym nieskrępowanej przygody i gumiastego bezwstydu, które bez słowa zastrzeżenia „łykną” zapewne jedynie małoletni odbiorcy. Sam Margheriti przyznał zresztą bez większego zażenowania, że nie jest to udany obraz, ale wiążą się z nim ciepłe wspomnienia i lubił do niego od czasu do czasu wracać. Komiksowo naiwna mieszanka fantasy i science-fiction (jak się z czasem okaże, akcja rozgrywa się tak naprawdę nie w zamierzchłej przeszłości, a w postapokaliptycznej przyszłości) inkorporuje w ramach fabuły pojedynki z wielkimi dinozaurami, użycie gigantycznego nietoperza w charakterze paralotni czy wreszcie elementy żywcem zerżnięte z Gwiezdnych wojen (1977). Tekturowe makiety, panienki w kusych spódniczkach, rozbryzgi krwi, broń laserowa — jest tu wszystko, czym jara się każdy dzieciak mniej więcej w przedziale wiekowym 5-12 lat.
Nad rozbisurmanioną warstwą fabularną góruje zaś nikt inny, jak Reb Brown. Amerykanin, który we własnym kraju największą popularność zyskał za sprawą portretowania Kapitana Ameryki w dwóch częściach telewizyjnej ekranizacji (1979) przygód marvelowskiego superbohatera, by następnie wyprawić się na długie wakacje do Europy, nad Morze Śródziemne. We Włoszech występował m.in. u Brunona Matteiego w Strike Commando (1987) i Robowar (1988). U Margheritiego popyla po wzgórzach i wertepach w blond peruce, sprawia że wzdychają doń wszystkie niewiasty i siecze styropianowym toporem na lewo i prawo, będąc w tym wszystkim nieskończenie pociesznym. Kradnie chłop show całej obsadzie, wliczając w to superlalkę, znaną m.in. z Hitch-Hike (1977) i Moonrakera (1979), Corinne Cléry oraz wcielającego się w złego Overlorda Johna Steigera (stylówa na Imperatora Palpatine’a nieprzypadkowa). Tak, materiału na kult — i to taki ciężaru gatunkowego Seana Connery’ego wojującego w samych slipach — jest tu od groma. Od Was zależy czy ten kult przytulicie do owłosionej klaty.
Pornograf i esteta. Ma gdzieś konwenanse. Do jego ulubionych twórców należą David Lynch, Stanley Kubrick, Gaspar Noé oraz Veit Harlan. Przyszedł ze śmiertelnego zimna, dlatego zawsze mu gorąco.