Cité Obscure: Among the Living (1941)

John Raden (Albert Dekker) przybywa w rodzinne strony na pogrzeb swojego ojca, magnata z branży tekstylnej. Na miejscu poznaje szokujący sekret: jego brat bliźniak Paul, o którym myślał, że zmarł jako dziecko, żyje i był tak naprawdę przez lata trzymany w ukryciu. Paul w wyniku pobicia przez własnego ojca doznał poważnego urazu głowy i od tamtej pory jest niepełnosprawny umysłowo. Miewa też napady agresji, dlatego pozostaje pod stałą opieką czarnoskórego służącego. Kiedy Paul dowiaduje się, że jego ojciec został pochowany obok matki, którą impulsywny rodzic miał w zwyczaju regularnie katować, wpada w szał i morduje swego opiekuna. Ucieka następnie ze swego wieloletniego miejsca ukrycia i próbuje wtopić się w małomiasteczkową rzeczywistość. John i rodzinny lekarz rozpoczynają jego poszukiwania, świadomi, że chory mężczyzna jest nieprzewidywalny i może w każdej chwili wybuchnąć…

Noir na styku z kinem grozy. Jest rodzinna tajemnica, jest szalony morderca na wolności, są wreszcie gotyckie nuty obecne zarówno w formie, jak i treści. Oglądałem co prawda lepsze i ciekawsze hybrydy tego typu, ale obraz Stuarta Heislera ma mimo wszystko szanse zauroczyć miłośników czarnego kina. To zaledwie godzina z hakiem, a akcja jest wystarczająco wartka, by nie było miejsca na znużenie. Historię na swych barkach targa przede wszystkim Albert Dekker w podwójnej roli braci. Jako „dobry” John jest nieco mdły i harcerzykowaty, z kolei jako „zły” Paul idzie w tony „życiowego pierdoły”, ale kontrast pomiędzy obiema personami jest wystarczający, by cel został osiągnięty: identyczni jak dwie krople wody, ale pod względem charakteru całkowicie różni bracia. Przy czym ważniejszy jest niezrównoważony Paul, który jest tu de facto postacią tragiczną, dużym dzieckiem, które pragnie normalności, jednak bezustannie gubi się w świecie dorosłych. Bez dwóch zdań uroczo prezentuje się znana z ekranizacji Śniegów Kilimandżaro (1952) Susan Hayward jako córka właścicielki pensjonatu, która flirtuje z Paulem, nieświadoma że ma do czynienia z osobą zgoła niestabilną.

Równie istotne co postaci jest tło: małe miasteczko z jego skrzętnie skrywanymi sekretami. Na pogrzebie lokalnego bogacza ludzie po cichu szepczą, że stary dziad wreszcie zdechł i nikogo już nie skrzywdzi. Wspomniany lekarz na usługach rodziny Radenów to postać dość dwuznaczna, w zasadzie milczący wspólnik zbrodni swego pracodawcy. A gdy na publicznym forum wybuchnie wieść, że w okolicy grasuje bezwzględny morderca, to spokojni, bogobojni obywatele zgodnie z Frankensteinowską tradycją przeistoczą się w żądne krwi bestie. Włącznie z cokolwiek interesowną córuchną hotelarki, która pierwsza nawoływać będzie do zlinczowania jej dobroczyńcy.

Fabuła poskładana jest zatem z dobrze znanych schematów, ale stojący za kamerą Heisler (rok później wyreżyseruje udaną ekranizację Szklanego klucza według Dashiella Hammetta) na tyle czuje noirowego bluesa, że łączy te klocki ze swadą i polotem, tworząc solidną, zwartą całość, która z marszu wciąga i trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Warto zdmuchnąć kurz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *