Blue Monday: Water Power (1977)

Jamie Gillis jako Enema Bandit, samotny „mściciel” z Nowego Jorku, którego misją jest oczyszczenie wielkomiejskich latawic za pomocą… lewatywy. Wszystko zaczyna się w ekskluzywnym burdelu, gdzie Burt (Gillis) jest świadkiem odgrywania scenki, w której mężczyzna i kobieta przebrani za lekarza i pielęgniarkę robią enemę młodej blondynce (Jeanne Silver, gwiazda porno z amputowaną nogą, swą niepełnosprawność najpełniej wykorzystała w kontrowersyjnym Long Jeanne Silver [1977] Alexa de Renzy’ego). Zarazem zszokowany i zafascynowany Burt uznaje to za znak od opatrzności: w ten sposób ukaże rozwiązłe kobiety za ich niemoralność.

Water Power to kultowe (w ograniczonych kręgach) roughie porno z lat 70., jeden z najbardziej bulwersujących i osławionych okazów nurtu. Scenariusz zainspirowany został przez wyczyny Michaela H. Kenyona, przestępcy, który oprócz rabowania bezbronnych kobiet miał również w zwyczaju torturować je za pomocą lewatyw (swój „hołd” pomysłowemu zbirowi złożył również Frank Zappa w utworze The Illinois Enema Bandit). Drugie, nie mniej istotne źródło natchnienia stanowił dla Shauna Costello seans Taksówkarza (1976): reżyser słusznie uznał, że Gillis, prywatnie jego dobry znajomy, będzie idealnym Travisem Bicklem w wydaniu XXX. Wszystko zaczęło się jednak w biurze niejakiego Sida Levine’a, członka rodziny mafijnej Gambino, dla której Costello popełnił rozliczne pornosy, z reguły wplatając w nie elementy S/M. Tym razem Levine, ponoć zdradzający oznaki zakłopotania, zlecił reżyserowi nakręcenie filmu porno z przewodnim motywem lewatywy. Research na temat osoby Kenyona twórca dostał podany na tacy, wystarczyło napisać na jego bazie skrypt i przystąpić do kręcenia.

Costello zebrał grupę stałych współpracowników i zaczął działać. W międzyczasie okazało się, że mafiosi stracili zainteresowanie projektem, który nie przystawał do utrwalonego wizerunku sycylijskich macho. Costello usłyszał jedynie: „Po prostu nakręć ten cholerny film!” i uświadomił sobie, że żaden z mafijnych bossów nawet go nie obejrzy, co zostawiało mu całkowicie wolną rękę w kwestii wyborów artystycznych. Sam nie będąc miłośnikiem tego typu fetyszy, twórca zdecydował się na totalne przerysowanie tematu i popełnił ponurą parodię, okraszając ją w partyzanckim duchu kradzioną muzyką Bernarda Herrmanna (tematy muzyczne podwędzone m.in. z Zawrotu głowy [1958] i Sióstr [1972]). Gillis/Burt to mamroczący pod nosem oszołom, którego mieszkanie oblepione jest zdjęciami roznegliżowanych dziewcząt i wyeksponowanych sromów. To jeszcze jeden zagubiony w wielkim mieście odludek, któremu odwaliło. Do tego stopnia, że uznał iż świat potrzebuje proroka, który usunie z systemu wszelką zgniliznę moralną za pomocą wlewek doodbytniczych.

W wolnych chwilach Burt podgląda swą sąsiadkę stewardessę (urocza, filigranowa Clea Carson, którą widzowie kojarzyć mogą choćby z porno rip-offu Piękności dnia The Violation of Claudia [1977]) i to ona będzie pierwszą z jego ofiar (dziewczyna jest „nieczysta”, bo bzykała się ze swoim chłopakiem). Przed wsadzeniem specjalnego oprzyrządowania w tyłek, bohater trzyma dziewczynę na muszce rewolweru, zmuszając ją do ssania jego penisa. Chwilę potem wytryśnie na jej uwalone kałem pośladki i stopy. Ekranowy popis mizoginistycznego zwyrolstwa nie trwa na szczęście długo, bo bohater ma jeszcze wiele dusz „do ocalenia”. Miłośnicy popieprzonych perwersji będą mieli tu używanie, osoby o słabych żołądkach zapewne wyłączą już przy pierwszym widoku tryskającej z odbytu brązowawej wody i sami popędzą do kibla, by odgrywać Madonnę jęczącą nad muszlą klozetową. W tle za skatologicznymi atrakcjami czai się jednak wciąż fabuła: nowojorska policja rozpoczyna obławę na zboczonego napastnika i w ramach przynęty podstawia mu kolejny cel, którym jest urodziwa i oddana sprawie funkcjonariuszka Irene Murray (C.J. Laing, m.in. roughies Sex Wish [1976] i The Taking of Christina [1976]).

Widzowie obskurnych kin rozlokowanych wzdłuż słynnej 42nd Street na Manhatannie nie dali się złapać ani na lep szokującej tematyki, ani na zgoła kłamliwą kampanię promocyjną makaroniarskich producentów (na plakatach jako reżyser widniał Gerard Damiano, twórca Głębokiego gardła [1972]; również w niektórych kopiach filmu rozpowszechnianych później na VHS jego nazwisko pojawiało się w napisach): sale świeciły pustkami i obraz został szybko wycofany. Po kilku latach zdecydowano się na zdjęcie go z półki i wysłanie do mniej purytańskiej Europy, gdzie trafił m.in. do Niemiec i Holandii, odnosząc spory sukces w tamtejszych kinach dla dorosłych.

Ze względu na ingerencje dystrybutorów na różnych rynkach Water Power do dziś dostępny jest w znacznie okrojonych wersjach, spośród których najlepsza pod względem jakości obrazu pozostaje ta wydana na DVD przez francuski label Alpha France, wydanie to pozbawione jest jednak kilku minut materiału, w skład których wchodzą m.in. istotne dla rozwoju akcji sceny dialogowe czy moment, w którym bohater przez Gillisa obsikuje w wannie parę sterroryzowanych lesbijek. Nad wzgardzonym dziełem Costello ostatecznie pochylili się fani, którzy przygotowali tzw. The Ultimate Enema Cut, pełną wersję, oprócz bazowego materiału od Alpha France zawierającą również fragmenty z holenderskiego i amerykańskiego wydania VHS.

Podły, brudny jak pachwina stoczniowca wyprysk sewentisowego rynsztoku — Water Power to z pewnością tytuł tylko dla wybranych. Sam Costello określił ów obraz jako najzabawniejszy film, jaki nakręcił w całej karierze. I jest to zapewne najlepsze podejście do omawianej pozycji, która nurza się na równi w ekskrementach, jak i absurdzie, stanowiąc anarchistyczny, transgresyjny popis złego smaku i siarczysty kopniak w podbrzusze wydelikaconego społeczeństwa. Kopie zresztą porządnie do dziś, o czym polecam się przekonać na własnej skórze. Film, do którego z chęcią strzelałyby prowincjonalne emo-punki pod zarzutem „faszyzmu”, gdyby tylko ktokolwiek był gotów dać im broń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *