Cité Obscure: Suddenly (1954)

Frank Sinatra to kawał kopniętego podleca. Planuje zamach na pana prezydenta. Nie z pobudek ideologicznych, ale tak po prostu, dla kasy. Ktoś mu zlecił wyeliminowanie najważniejszej osoby w państwie, a ten się zgodził w trymiga. Frank nie potrafi bowiem nic innego oprócz zabijania. Dostał nawet od rządu medal Srebrnej Gwiazdy za odstrzał rekordowej ilości wrogów na wojnie. A teraz zamarzyła mu się emerytura i święty spokój. Zanim to jednak nastąpi, nie zawaha się zabić jeszcze kilku osób.

Scenariusz Suddenly (kiedyś pokazywanego w polskiej telewizji pod tytułem Miasteczko Suddenly) oparty został na krótkim opowiadaniu Active Duty Richarda Sale’a, które z kolei zainspirowane zostało przez notkę prasową o wizycie prezydenta Dwighta D. Eisenhowera w Palm Springs. Tutaj mamy nieistniejącą mieścinę tytułową, która na użytek akcji stanowi odbicie dowolnej dziury umiejscowionej gdzieś pomiędzy Zachodnim a Wschodnim Wybrzeżem. Lokalni oficjele dostają pewnego dnia telegram: przez ich miasto przejedzie pociąg z prezydentem Stanów Zjednoczonych na pokładzie. To dopiero zaszczyt kopnął to sielskie, zagubione gdzieś na mapie, niepozorne Suddenly! Na miejsce przybywają agenci Secret Service, a lokalny szeryf (Sterling Hayden) ściąga posiłki z okolicznych miast, by zadbać o bezpieczeństwo głowy państwa. Zjawia się też trójka agentów FBI, którzy zajmują strategicznie ulokowaną pozycję w domu z widokiem na peron kolejowy.

Tylko że panowie FBI wcale nie są tym, za kogo się podają. To zamachowcy, którzy biorą mieszkańców domu przy torach za zakładników i przygotowują się do zamordowania prezydenta. W międzyczasie sterroryzowani gospodarze — wśród nich emerytowany agent Secret Service — oraz szeryf próbują pokrzyżować szyki najemnikom.

Wczesny przykład home invasion w noirowej oprawie. Sinatra wciela się w przywódcę tria szubrawców i daje popisowy występ jako socjopatyczny, pozbawiony sumienia, zimnokrwisty morderca. Akcja opiera się głównie na dialogach i rozgrywa przez większość czasu w zamkniętej przestrzeni, co nadaje całości lekko teatralny posmak, ale dzięki temu, że pod względem aktorskim mamy tu pełny profesjonalizm, to i na nudę w trakcie 75-minutowego seansu nie można narzekać.

Rzecz jasna znalazło się w fabule miejsce na kilka głupot i naiwnych rozwiązań fabularnych, jednak przeważają pozytywy. Od momentu wkroczenia na scenę bandziorów napięcie utrzymuje się na stałym poziomie, a na koniec czeka nas jeszcze drobny twist (choć akurat jest on dość łatwy do przewidzenia). Ciekawostkę stanowi zaś fakt, że Sinatra osiem lat później wystąpi w innym dreszczowcu podejmującym zbliżoną tematykę, tym razem odgrywać będzie jednak pozytywną postać — mowa o klasycznym dziele Johna Frankenheimera Przeżyliśmy wojnę (1962). A udziału w Suddenly pożałuje po zamachu na Kennedy’ego i podejmie próbę zniszczenia wszystkich kopii filmu. Bezowocną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *