Mondo Macabro: Rosja. Day of Love (1990) / The Rifleman of the Voroshilov Regiment (1999)
W dzisiejszej odsłonie cyklu zawędrujemy na wschód. Choć Rosja z reguły nie kojarzy się z kinem gatunkowym to pomijanie jej w naszych filmowych poszukiwaniach byłoby błędem. Wszakże powstało tam zarówno sporo interesujących horrorów (o niektórych z nich pisałam tutaj czy tutaj), jak i eksploatacyjnych filmów zemsty. Przed Wami dwa przykłady rape’n’revenge obnażające ciemną stronę post-sowieckiej Rosji.
Day of Love (1990, reż. Aleksander Połynnikow)
Aby odwrócić uwagę od planowanej operacji nielegalnej sprzedaży ciężarówek, mafijny boss wynajmuje gang “Motalka”, by siał strach na ulicach dokonując zbiorowych gwałtów. Jedną z ofiar pada świeżo wybrana Królowa Piękności Kristina (Anna Nazarewa). Ojczym dziewczyny, Mikołaj Iwanowicz (Andriej Bołtnew), łączy siły z jej biologicznym ojcem (Siergiej Czernow), by dokonać zemsty.
Day of Love to unikalny przykład prawdziwego sleaze-festu prosto z Bloku Wschodniego. Mocno przerysowana i mało wiarygodna fabuła służy za pretekst do pokazania czysto eksploatacyjnych motywów oraz atmosfery panującej w kraju w trakcie rozpadu ZSRR. Kumulacja lęków związanych z rosnącą przestępczością objawia się przedstawieniem małego, rosyjskiego miasteczka jako krainy bezprawia, którą trzęsie mafia i młodzieżowe gangi. Bardzo wymowny jest tu dialog Mikołaja Iwanowicza i ojca Kristiny, Niemca, który powstrzymuje go przed zemstą słowami “To sprawa dla sądu, jesteś cywilizowanym człowiekiem”, na co Iwanowicz odpowiada “Cywilizacja to jest u was”. Brak wiary w system sprawiedliwości zmusza bohaterów do działania wbrew prawu.
Przemoc obecna jest w filmie już od samego początku. W teledyskowej scenie, “Motalka” rozpoczyna swój rajd, zwany cynicznie “dniem miłości”, napadając na przypadkowe dziewczęta napotkane na ulicy w biały dzień. Ofiarami padają nawet 14-letnie dziewczynki. Scena, w której zwyrodnialcy odwiedzają przygotowującą się do własnego przyjęcia urodzinowego Kristinę, kojarzy się z Mechaniczną pomarańczą (1971). Młodzieńcy w zabawnych maskach tańczą wokół dziewczyny, osaczając ją z każdej strony, by ostatecznie “oddać” ją mafijnemu bossowi, który od początku interesuje się lokalną Miss. Choć przemoc seksualna odbywa się poza ekranem, sekwencja jest na tyle sugestywna, by zszokować widza.
Jak na rape’n’revenge przystało, po gwałcie musi nastąpić oczyszczająca zemsta. Mikołaj Iwanowicz, chcąc zmusić przywódcę gangu, by ten wyjawił nazwisko gwałciciela Kristiny, zabiera go do olbrzymiej fabryki i straszy wrzuceniem do rozpalonego piecu. Gdy na miejsce przybywa reszta gangu oraz Kristina z ojcem, rozpoczyna się walka na śmierć i życie. Cała scena inspirowana jest finałem Cobry (1986), do czego nawiązuje zresztą przywódca “Motalki” mówiąc do Iwanowicza, by ten przestał bawić się w Stallone’a. Zemsta przy pomocy fabrycznych maszyn okazuje się wyjątkowo krwawa i widowiskowa – zwyrole tracą kończyny, palą się żywcem i zostają zgnieceni ciężkim metalem.
Typowa dla krajów Wschodu fascynacja Zachodem widoczna jest nie tylko w dynamicznym montażu czy inspiracjach filmowych, ale też doborze muzyki. Ścieżka dźwiękowa, składająca się m.in. z muzyki Jeana-Michela Jarre’a, stanowi rewelacyjną oprawę obrazu, a “Lights In The Darkness” Davida Hasselhoffa potężnie wybrzmiewa w poruszającym finale. Ten zaś, w połączeniu z buntem obywateli napadających na posterunek milicji, przypomina, że ucieczka nie zawsze jest rozwiązaniem, bowiem czasami warto wziąć sprawy w swoje ręce.
The Rifleman of the Voroshilov Regiment (1999, reż. Stanislaw Goworuchin)
Lato, rok 1999. Katia (Anna Siniakina), młoda dziewczyna mieszkająca z dziadkiem, weteranem wojennym Iwanem Fiodorowiczem Afoninem (Mihaił Ulianow), wraca do domu z zakupów. Z balkonu zauważają ją trzej chłopcy z sąsiedztwa i namawiają do wejścia na drinka pod pretekstem świętowania urodzin jednego z nich. Katia niechętnie przyjmuje propozycję tłumacząc, że wejdzie tylko na parę minut. Gdy jednak zbiera się do wyjścia, koledzy napadają ją i gwałcą. W domu zrozpaczona dziewczyna wyjawia prawdę dziadkowi, a ten natychmiast dzwoni na milicję. Niestety okazuje się, że ojciec jednego z gwałcicieli jest wysoko postawionym funkcjonariuszem, a sprawa zostaje umorzona. Z każdym dniem gniew Iwana Fiodorowicza rośnie, postanawia więc wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę.
Film, wyreżyserowany przez Stanisława Goworuchina, został zainspirowany powieścią Woman on Wednesdays (ros. Zhenshchina po sredam) Wiktora Pronina. Tytuł nawiązuje do imprez wyprawianych przez trójkę młodych gwałcicieli, którzy co środę zapraszali do domu prostytutki. To właśnie w jedną z takich śród, gdy nie uda im się załatwić dziewczyny do towarzystwa, ich ofiarą padnie Katia. Obraz Goworukina to klasyczne kino zemsty spod znaku vigilante oraz rape’n’revenge. Po jego premierze pojawiły się zarówno głosy zachwytu (film został nominowany do wielu nagród, m.in. rosyjskiej Nika Awards), jak i oburzenia ilością przemocy pokazanej na ekranie.
Pomimo generycznej fabuły, The Rifleman of the Voroshilov Regiment ogląda się z niesłabnącym zainteresowaniem. Po pierwsze, obraz sprawnie odhacza wszystkie punkty obowiązujące w ramach gatunku – protagoniści to budząca sympatię rodzina składająca się z troskliwego, kochającego dziadka i wychowywanej przez niego wnuczki. Dziewczyna, zaniedbywana przez matkę, która zajęta jest podróżami z nowym partnerem, wydaje się mieć oparcie jedynie w Iwanie. Antagoniści to z kolei banda rozpieszczonych bandytów, przekonanych o swojej nietykalności. Zemsta, która nadejdzie pod koniec filmu, będzie okrutna i satysfakcjonująca. Emerytowany Iwan Fiodorowicz zawstydzi samego Bronsona, w kreatywny sposób dając nauczkę zwyrolom, którzy po spotkaniu z karabinem Dragunowa pożegnają się z przyrodzeniem czy… rozumem. Na szczególną uwagę zasługuje, wywołująca szeroki uśmiech na ustach, scena z butelką szampana.
Kolejnym powodem, dla którego warto sięgnąć po film, jest osadzenie akcji w realiach post-radzieckiej Rosji. Choć szeregowi milicjanci przedstawieni są na różny sposób – jedni pomagają rodzinie, inni ośmieszają dziewczynę podczas przesłuchania, sugerując jej oszustwo i wyrachowanie – to „górą” rządzi korupcja i nepotyzm. Interesująca jest scena aresztowania gwałcicieli, podczas której funkcjonariusze nadużywają władzy zastraszając i zmuszając podejrzanych do przyznania się do winy (niczym w starym, dobrym poliziottesco). Choć jako widzowie z pewnością uśmiechniemy się na takie traktowanie młodocianych zwyrodnialców, to sam fakt tak jawnego pogwałcenia procedur przyprawił by nie jednego obrońcę praw człowieka o zawał. Niestety, milicjanci dość szybko zostaną przyprowadzeni do porządku, gdy na miejsce przybędzie ojczulek-komisarz. On sam, wraz ze swoimi podejrzeniami, stanie się główną przeszkodą na drodze zemsty Iwana Fiodorowicza. Czy skorumpowana władza zdoła powstrzymać uzbrojonego dziadka przed obronieniem honoru rodziny?
Wilczyca z Savage Sinema, turpistka. Lubi kino nieprzyzwoicie krwawe, nihilistyczne i perwersyjne. Szczególną miłością darzy euro horror, giallo, pinku eiga i porno z lat 70. Wierna fanka Jörga Buttgereita.