Z archiwum HK Cat III: Men Behind the Sun (1988)

HK Cat III to potoczna nazwa kategorii wiekowej, która nadawana jest w Hongkongu filmom przeznaczonym wyłącznie dla dorosłego odbiorcy. W początkach tamtejszego biznesu filmowego sytuacja była podobna do tej znanej ze starego, dobrego Hollywood, gdy obowiązywał tamże tzw. kodeks Haysa: twórcy zobligowani byli do trzymania się pewnych jasno określonych reguł, zabronione było prezentowanie na ekranie seksu, przemoc była akceptowalna tylko do pewnych granic, a przekaz moralny filmów miał być jasny i czytelny. Jak to z reguły jednak bywa w takich utopijnych bajkach, w końcu nadeszła pora na pożegnanie z niewinnością. Po premierze Byle do jutra (1986) Johna Woo w kraju rozgorzała debata na temat ekranowej przemocy, a jej wynikiem było wprowadzenie przejrzystego systemu nadawania kategorii wiekowych dla produkcji filmowych począwszy od listopada 1988 roku. O ile kategorie I (film odpowiedni dla odbiorców w każdym wieku) oraz IIA (film nieodpowiedni dla dzieci) i IIB (film nieodpowiedni dla dzieci i młodszych osób) stanowiły rodzaj wskazówki dla opiekunów, o tyle już kategoria III kategorycznie zabraniała wstępu na seans komukolwiek poniżej 18. roku życia, a obsługi kin zobligowane były legitymować widzów wchodzących na salę. W praktyce oznaczało to znacznie większą swobodę dla twórców filmowych, którzy wreszcie nie musieli oglądać się na cenzurę i mogli puścić wodze fantazji. Wielu reżyserów wykorzystywało okazję do maksimum, oferując celuloidowe ćwiczenia z terroru, w których wreszcie mogli zaprezentować goliznę i przełamywać dowolne tabu. Tak oto narodziło się coś w rodzaju odrębnego nurtu, kino eksploatacji z Hongkongu, który wkrótce zyskał sobie renomę na całym świecie jako dostarczyciel obrazów szalonych, pełnych perwersji i przemocy, nierzadko znajdujących się w awangardzie kina szoku i zdegenerowania.

***

Pierwszym filmem, który został „uhonorowany” kategorią III był dramat wojenny Men Behind the Sun (czasem tytuł bywa pisany także jako Man Behind the Sun, na polskim rynku znany jest z kolei jako Oddział 731) w reżyserii Chińczyka Mou Tun-feia. Po dojściu do władzy komunistów rodzina T. F. Mou (alternatywna pisownia nazwiska reżysera) zbiegła do Tajwanu, gdzie jako młody chłopak Mou ukończył Narodową Akademię Sztuki (uczelni nie stać było na sprzęt filmowy, w związku z czym studenci uczyli się jak kręcić filmy głównie poprzez… oglądanie ich). Po zrealizowaniu kilku tytułów w Tajwanie, spośród których dwa dostały zakaz rozpowszechniania, Mou przeniósł się w 1977 roku do Hongkongu, gdzie dołączył do stajni słynnych Shaw Brothers, pod której auspicjami kręcił wszelakie twory kina gatunkowego, od romansów, przez kung-fu, po czystej wody eksploatację (niesławne Lost Souls [1980]). W trakcie realizacji przeznaczonego dla młodych widzów Little Heroes (1983) Mou dowiedział się o niechlubnych dokonaniach Japończyków w trakcie II Wojny Światowej w Chinach, a konkretnie o działalności tzw. Oddziału 731 i postanowił nakręcić na ten temat film fabularny.

Oddział 731 to jednostka, która zyskała sobie złą sławę za sprawą przeprowadzanych w niej eksperymentów medycznych, które — zdaniem wielu — mogłyby wpędzić w osłupienie samego doktora Mengele i jego kolegów po fachu z nazistowskich Niemiec. W celu wyprodukowania skutecznej broni biologicznej, personel jednostki dopuszczał się rozlicznych zbrodni wojennych na — uznawanych przez faszystowską Japonię za podludzi — Chińczykach (w mniejszym zakresie również na Rosjanach). Eksperymenty przeprowadzane w Oddziale 731 obejmowały zastrzyki ze śmiertelnymi chorobami, zamrażanie części ciała, testowanie broni biologicznej, zapładnianie kobiet siłą, umieszczanie ludzi w komorze ciśnieniowej, pobieranie narządów, amputacje czy autopsje na żywych pacjentach. W wyniku działań jednostki, zginęło około 300 000 osób. Po zrzuceniu bomb na Hiroszimę i Nagasaki i kapitulacji Japonii personel Oddziału skwapliwie pozbył się większości dowodów, likwidując przy okazji resztki pozostałych przy życiu więźniów. Najbardziej prominentni wojskowi zaangażowani w działania placówki, jak generał Shirō Ishii, uniknęli kary za swe czyny, używając wyników badań nad bronią biologiczną jako karty przetargowej w negocjacjach z amerykańskim okupantem.

Przed przystąpieniem do realizacji filmu o tych wydarzeniach, Mou poświęcił kilka lat na gruntowny research, studiując dostępne materiały. Jednocześnie reżyser próbował uzyskać zgodę od rządu Chin na swój projekt, co stało pod znakiem pytania ze względu na drażliwość tematu w kontekście stosunków między Państwem Środka a Japonią. Ostatecznie twórca dostał zielone światło i przystąpił do zdjęć, które powstawały w Mandżurii, w miejscu, gdzie stacjonowała prawdziwa jednostka 731 (czym podobno wzbudził przerażenie u miejscowych, u których wspomnienia koszmarnych wydarzeń były wciąż żywe). Ze względu na niski budżet i brak wykwalifikowanych speców od efektów specjalnych, Mou musiał w przypadku scen gore zastosować metodę DYI: w wielu scenach, które wymagały pokazywania ludzkich zwłok, wykorzystano prawdziwe szczątki. Efekt był — i nadal jest — piorunujący.

Tutaj też pojawiły się — już po premierze — rozliczne wątpliwości natury etycznej. W celu uzyskania możliwie najbardziej realistycznego efektu Mou sfilmował np. prawdziwą scenę autopsji przeprowadzonej na zwłokach małego chłopca. W innej ze scen rzucił na pożarcie stadu szczurów kota (obie sceny były później na wielu rynkach wycinane z filmu). Wprawdzie po latach, omawiając swą filmografię w dokumencie Black Sunshine: Conversations with T.F. Mou (2011), twórca zaprzeczył jakoby kot stracił żywot w trakcie zdjęć, tłumacząc że zwierzak został wysmarowany miodem zmieszanym z farbą o kolorze krwi, którą następnie zlizywały gryzonie, a po zakończeniu filmowania został nagrodzony za swą odwagę rybą, jednak wypowiedzi niektórych z osób z ekipy filmowej przeczą takiej wersji wydarzeń. Niezależnie od tego, jak było naprawdę, Mou udało się uchwycić cały przerażający wymiar zdarzeń jakie maiły miejsce w otoczonym drutem kolczastym przybytku badawczym. Kolejne „króliki doświadczalne” poddawane są na ekranie bestialskim torturom, takim jak zamrażanie kończyn (tutaj również użyto prawdziwych rąk nieboszczyka, które udawały dłonie siostrzenicy reżysera, wcielającej się w jedną z ofiar) czy poddawanie mężczyzny działaniu wysokiego ciśnienia (znów: eksplodujące wnętrznościami ciało biedaka należało do zmarłego).

Nic dziwnego, że po premierze wybuchła burza, a Mou znalazł się w ogniu krytyki. Najciężej obrywało mu się ze strony japońskich komentatorów, którzy określili film mianem antyjapońskiej propagandy. W Hongkongu zżymano się, że przez to że obraz skupia się na prezentowaniu kolejnych scen potwornych eksperymentów, nie sposób traktować go w pełni poważnie jako dzieła o charakterze historycznym. Z kolei Jankesi narzekali na niespójną narrację, ale tu akurat zarzuty łatwo zwalić na karb przyzwyczajenia tamtejszych odbiorców do hollywoodzkiej papki, w której nieodzowne są wszak gatunkowe klisze nawet wówczas, gdy mowa o prawdziwych wydarzeniach. W wielu innych krajach, jak choćby w Australii, Men Behind the Sun dostało zakaz rozpowszechniania.

Z perspektywy czasu sposób, w jaki zadanie wykonał Mou wciąż musi się jednak jawić jako imponujący. Dysponując ograniczonymi środkami, nakręcił obraz, który jak rzadko który oddaje cały horror wojny i ludzkiej bezwzględności, w czym największa zasługa właśnie über-realistycznych scen gore, których obecność jest tutaj nie do przecenienia. Oczywiście można było pójść w kierunku sugestii, a całą fabułę przyoblec w sentymentalno-łzawe tony, z wyraźnie określonym morałem i przyklejonym na siłę happy endem. Tylko że w takim przypadku wątpliwe, by Men miało taką siłę przekazu i nawet po upływie trzech dekad wciąż szokowało i skłaniało do refleksji nad człowieczeństwem. Beznamiętny styl narracji i zgoła ryzykowne pod względem etycznym środki, jakich Mou użył do zrealizowania swego projektu to dwie główne składowe, które decydują o wyjątkowości omawianej pozycji. Pomimo więc, że cenzura w Hongkongu załamywała ręce nad ekstremalnym poziomem przemocy, widownia w kinach dopisała, a skrupulatnie liczący zyski producenci zaczęli szybko myśleć nad kontynuacją. Tych powstały łącznie trzy, z czego dwie zrealizował specjalista od kina kopanego Godfrey Ho (część druga, stanowiąca przy okazji rodzaj „rebootu”, to już w zasadzie kino czysto rozrywkowe, choć z dużymi ilościami krwawego gore), a przy okazji czwartej na stołek reżyserski wrócił Mou — był to ostatni film w jego karierze.

Wydanie Blu-Ray:

Massacre Video, USA, Region A

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *