Blue Monday: Summer Camp Girls (1983)
Angela (Shauna Grant) zostaje wysłana przez ojca na letni obóz dla zamożnych, acz „niegrzecznych” dziewcząt, które potrzebują aby je nieco „utemperować”. Na miejscu okazuje się, że rygor panujący w placówce wcale nie jest duży, a wszystkie uczestniczki obozu wesoło dokazują, w większości przypadków mocno napalone i skore do męsko-damskich zabaw. Ich głównymi celami są przystojny, acz zdystansowany instruktor (Paul Thomas) oraz lokalny kobieciarz J.D. (Herschel Savage)…
Gary Graver pierwsze kroki w zawodzie reżysera stawiał jeszcze w latach 60. Od początku jego kariera związana była z kinem sexploitation (m.in. Erika’s Hot Summer [1971] z aktorką Russa Meyera, Eriką Gavin), z czasem wszedł na tereny regularnego porno, gdzie zadomowił się na dobre, jedynie od czasu do czasu łapiąc jakieś bardziej „mainstremowe” fuchy, głównie przy niskobudżetowych horrorach (The Attic [1980], Trick or Treats [1982], Moon in Scorpio [1987]). Równolegle Graver pracował również jako autor zdjęć do wielu grindhouse’owych produkcji pokroju Satan’s Sadists (1969, Al Adamson), The Girls from Thunder Strip (1970, David L. Hewitt), Dracula vs. Frankenstein (1971, Al Adamson), Invasion of the Bee Girls (1973, Denis Sanders), The Toolbox Murders (1978, Dennis Donnelly), a także terminując u… samego Orsona Wellesa (przy seriach An Evening with Orson Welles [1972] I Orson Welles’ Great Mysteries [1973–1974]). Pomimo tak bogatego portfolio po latach sylwetkę tego twórcy kojarzą głównie entuzjaści pornografii z tzw. Złotej Ery, z punktami zwrotnymi pod postacią takich tytułów, jak Amanda by Night (1981) i Indecent Exposure (1982). Do najpopularniejszych pozycji w jego dorobku należy również Summer Camp Girls, swawolna komedia erotyczna w wakacyjnych klimatach.
Fabuła Summer Camp Girls, jak łatwo wyczytać z opisu powyżej, nie należy do skomplikowanych i służy głównie jako pretekst dla kolejnych scen rodzajowych. Te zaś są odpowiednio gorące i urozmaicone. Pierwsza z brzegu, pomiędzy ogierem J.D. a jedną z jego rozlicznych flam, wywoła zgorszenie u co poniektórych współczesnych widzów, jako że zawiera elementy upokorzenia i przymusu. Kolejne są już znacznie bardziej nieszkodliwe w wymowie i odhaczają obowiązkowe konfiguracje gatunku, wliczając w to seks lesbijski (tutaj bonus w postaci penetracji za pomocą… parówki) i trójkąt z dwiema napalonymi blondynkami. Gwiazdor „trzech iksów” Paul Thomas tym razem wciela się w nieśmiałego i wycofanego jegomościa, który uparcie stara się trzymać swoje żądze na wodzy, co rzecz jasna ma stanowić element humorystyczny. W celu zaś rozkręcenia akcji na ostatniej prostej, twórcy wrzucają do worka wątek porwania głównej bohaterki przez pragnącego dokonać na niej gwałtu oblecha o ksywce „Zwierzak” (Antonio Crabbe), po którym następują namiętny finisz z „rycerzem na białym koniu” przybywającym na ratunek damie w opałach oraz końcowy twist w klimatach mafijnych.
Brak większych ambicji w kwestii fabularnej rzecz nadrabia wybornie ejtisowym klimatem. Odnajdą się tutaj bowiem wszyscy miłośnicy „obozowych” filmów dla nastolatków, w których jurne dzieciaki wykorzystują każdą okazję, by się pieprzyć po krzakach, w szopach i Boże Wszechmogący wie gdzie. Summer Camp Girls ogląda się niczym jedną z odsłon serii Piątek, trzynastego (1980-2009), z której ktoś wyciął Jasona i krwawe mordy, a wstawił w to miejsce sceny bzykania w wydaniu hardcore. Na soundtracku znajdziemy gładki, wymuskany pop z przełomu lat 50. i 60. (utwór Cherry Pie duetu Skip & Flip), dziewczęta kręcą natapirowanymi grzywami i przewracają wielkimi oczętami. Znudzone wchodzą do baru z bilardem i wypinają pupy ku czerwonym z podniecenia kowbojom. Mało? W pewnym momencie uraczeni zostajemy nieodzowną dla estetyki dekady sceną aerobiku, w trakcie której kamera łapczywie przygląda się ciasno opiętym pośladkom bohaterek.
Dzieło Gravera ma zatem wszystko, czego można by oczekiwać po filmie o spragnionych seksu dzieciakach w środku głuszy. Dobre tempo, profesjonalnie zrealizowane sekwencje szpachlowania, ikoniczną obsadę złożoną z gwiazdek dekady (Kimberly Carson, Danielle, Joanna Storm, Honey Wilder, Brooke Fields, Janey Robbins) i nostalgiczny wdzięk. Nie jest to pozycja najwyższych lotów, dowcip jest po jankesku rubaszny i ciężkawy, niemniej to strzał w dziesiątkę dla widza szukającego prostej rozrywki na letni wieczór po całym dniu jazdy na rolkach i żucia gumy balonowej.
Pornograf i esteta. Ma gdzieś konwenanse. Do jego ulubionych twórców należą David Lynch, Stanley Kubrick, Gaspar Noé oraz Veit Harlan. Przyszedł ze śmiertelnego zimna, dlatego zawsze mu gorąco.