Borowczyk i kobiety
„Pornografia jest terminem pozaartystycznym, należy do terminologii prawnej, czyli policyjnej. Pojęcie groźne, dowolność interpretacji. Kodeks karny ustala, co wolno pokazać lub powiedzieć a czego nie wolno. Lista rzeczy zakazanych zmienia się z epoki na epokę, ze społeczności na społeczność, z kraju na kraj. Cenzura jest narzędziem represji. Pornografia jest sprawą spojrzenia, pornografią może być wszystko i nic.”
Walerian Borowczyk
Żona księcia podczas spaceru po lesie należącym do jej męża, napotyka włochatą bestię z gigantycznym fallusem, która rozpruwa niewinnego królika. Kobieta zaczyna uciekać przed potworem, jednocześnie tracąc kolejne części garderoby, co jeszcze bardziej podnieca zwierza. Ogromny kutas zaczyna pocierać drzewo, którego gałąź uwięziła szlachciankę. Ta wisi z odsłoniętą gołą kuciapą, którą zaczyna się interesować bestia. Rozpoczyna się przedziwny cunnilingus, kobieta wraz z okrzykami rozpaczy zaczyna odczuwać rozkosz, jednocześnie stopami odzianymi jeszcze w skarpety rozpoczyna masaż fallusa napastnika. Chwilę później kobieta ujmuje w dłonie spoconego członka swego nowego kochanka i nadchodzi kolejna część spółkowania. Zwierzęca sperma tryska wokoło, na piersi i ciało kobiety, teraz spragnionej już nowych doznań. Kolejne wytryski nadchodzą wraz z pieszczotami, członek bestii spotyka się z ustami rozochoconej szlachcianki. Gorset ląduje w stawie, zwierz pada bez tchu. Kobieta wraca do pałacu.
Opisana powyżej, najsłynniejsza scena aktu miłosnego nakręcona przez Waleriana Borowczyka, doskonale sumuje wszystkie lęki, podniety, spazmy i uniesienia, które charakteryzowały erotyczne kino penetrowane przez polskiego reżysera. Pochodzi ona ze słynnej Bestii (1975), czyli najczęściej cenzurowanego filmu Boro, będącego rozwinięciem fabularnym jednej z części Opowieści niemoralnych, które weszły do kin rok wcześniej. Dość powiedzieć, że w pruderyjnej Wielkiej Brytanii była wycięta ze wszystkich wydań filmu aż do 2001 roku. Sam obraz nie należał jednak do najciekawszych w twórczości Boro, a brak głównej sceny tylko pogarszał odbiór, powiększając jego niezrozumiałość. Niezrozumienie to chyba słowo klucz, które dziś najlepiej oddaje istotę twórczości Polaka, nadal wystawionej na nazbyt dosłowne i nie pogłębione interpretacje. Jak sam twórca chciał, wszelkie przejawy erotyzmu w jego kinie, czy to bardziej soft, czy hard, miały być egzemplifikacjami jego marzeń, snów i wyjątkowej wyobraźni, której dawał upust przez całą swoją twórczość. Przy niejednej okazji powtarzał że jego filmów nie należy odczytywać dosłownie, jednocześnie podkreślając, w jednym ze swoich najczęściej przytaczanych wywiadów, że „Erotyka nie zabija, nie unicestwia, nie nakłania do zła, nie prowadzi do popełnienia przestępstwa. Wręcz przeciwnie, łagodzi obyczaje, przynosi radość, daje spełnienie, sprawia bezinteresowną przyjemność” („Kino”, nr 4/1975).
Wspomniane Opowieści niemoralne, dziś odbierane jako soft erotyczny wybryk, to kostiumowe kino pełne nagości i sprośnych scen, ale zarazem pochwała nieskrępowanej, silnej kobiecości, która od wieków pętała męskie fantazmaty wokół swej mocy. Segment pierwszy, Przypływ, to krotochwilna, zrealizowana z wyczuciem miniaturka ukazująca jeden dzień z życia młodych osób, poznających uroki łamania seksualnego tabu. Borowczyk ustawia się tutaj w pozycji podglądacza (nie pierwszy i nie ostatni raz w swoich dziełach), starając się nie zakłócać pierwszego zbliżenia młodej dziewczyny i jej kuzyna, dodając dosyć prostą symbolikę przypływów/odpływów jako tło momentu inicjacji seksualnej. Równie prosty jest segment drugi, Filozofka Teresa, w którym bohaterka, po doznaniu pierwszych erotycznych uniesień w kościele, zostaje zamknięta w sypialni, gdzie próbuje osiągnąć orgazm za pomocą dostępnych tam przedmiotów. Finałowe odcinki, czyli Elżbieta Bathory (w tytułowej i swej jedynej filmowej roli córka Pabla Picassa, Paloma) oraz Lukrecja Borgia to już portrety wyuzdania tytułowych postaci, kobiet silnych i niezależnych, których buduarowe skrzywienia (morderstwa dziewic i kąpiel we krwi oraz kazirodczy związek), sprawiły iż do dziś są pamiętane głównie z ich powodu. Borowczyk prowokuje, podnieca, odrzuca, ale i jednocześnie przyciąga – należy docenić piękno, soczystą kolorystykę i dobrą kompozycję kadrów. To artysta pewny siebie, niezależny, usiłujący przekroczyć kolejne bariery w ukazywaniu ludzkiej seksualności na kinowym ekranie.
Podczas gdy najbardziej znaną seksploatacją Borowczyka pozostają wspomniane Bestia i Opowieści niemoralne, znakomita jest także Krew doktora Jekylla (dosłowne tłumaczenie oryginalnego tytułu brzmi Doktor Jekyll i kobiety), surrealistyczna fantazja oparta na fabule powieści Roberta Louisa Stevensona, kręcona przez reżysera jakby intuicyjnie, bez kurczowego trzymania się scenariusza. Mając wsparcie w aktorach pokroju Udo Kiera, Patricka Magee, czy Howarda Vernona, Boro tworzy dzieło wyjątkowe w stosunku do dotychczasowych adaptacji arcydzieła Szkota, zanurzone w świecie erotycznych marzeń i snów, pełne delirycznych widziadeł, zasnutych mgłą scen, z wyjątkowo gęstą atmosferą. Hyde w ujęciu Boro to seksualny maniak napastujący ludzi gigantycznym fallusem, wyparta część osobowości Jekylla, skupionego na pracy badawczej, nie potrafiącego zaspokoić seksualnie wynudzonej narzeczonej Fanny (Marina Pierro). Reżyser kolejny raz bawi się w podglądacza, kadrując kolejne sceny z niecodziennej perspektywy, zaś w prologu filmu doskonale buduje napięcie towarzyszące zbrodni na dziewczynce, umiejętnie kreując światłocieniem atmosferę ciągłego zagrożenia.
Owe seksualne znudzenie ciasnym gorsetem przełomu XIX i XX wieku jest również widoczne w najsłynniejszym „polskim” filmie Borowczyka. W Dziejach grzechu, Ewa Pobratyńska (Grażyna Długołęcka), młoda córka pochodząca z zubożałej rodziny ziemiańskiej, odrzuca monotonne życie stenotypistki na kolei, wikłając się w tragiczny romans z sublokatorem, przystojnym lekkoduchem Łukaszem Niepołomskim (Jerzy Zelnik). Kolejne niepowodzenia i nieudane związki powodują, iż dziewczyna wchodzi na drogę występku i prostytucji. Finałowe „odkupienie win” należy jednak traktować tylko w kategoriach porażki, bez jakichkolwiek romantycznych implikacji. Miłość to destrukcyjna, pochłaniająca siła, której nie da się okiełznać za pomocą kompromisu; to jedynie powoduje coraz większą frustrację i cierpienie. Kolejny raz bohaterka Borowczyka staje naprzeciw konwenansom epoki w której żyje, ponosząc klęskę. Co symptomatyczne dla twórczości reżysera, Długołęcka nie zrobiła kariery, podobnie jak większość aktorek które dla niego pracowały (nie pomógł wielki sukces filmu, który stał się jednym z najbardziej kasowych w historii polskiego kina – na seansach pojawiło się ponad 20 milionów Polaków!)* . Po premierze Borowczyk wrócił do Francji, gdzie kontynuował swoje poszukiwania w coraz bardziej śmiałych seksploatacjach.
Filmy Borowczyka, odsądzane od czci i wiary, piętnowane przez konserwatywne środowiska, żyją dziś drugim życiem dzięki restauracjom i wydaniom na nowoczesnych nośnikach cyfrowych. Otwarte na interpretacje, ukazują swoją ponadczasową moc, śmiałość koncepcji i, przede wszystkim, bezkompromisowość, na jaką pozwolić mogło sobie bardzo małe grono twórców (na myśl przychodzą Ken Russell i Andrzej Żuławski). Reżyser zgłębianiu tajemnic ludzkiej seksualności poświęcił całe swoje życie, do końca pozostając twórcą świadomym i konsekwentnym. Kontynuatorów jego dzieła brak.
* Po latach aktorka zarzucała reżyserowi, iż zniszczył ją psychicznie na planie filmu, przez co nie mogła kontynuować kariery; Borowczyk w odpowiedzi wydał książkę „Moje polskie lata”, którą w dużej mierze poświęcił obronie własnej osoby wobec zarzutów Długołęckiej. Aktorka po latach, w obszernym wywiadzie na potrzeby wydania dzieł Boro na Blu-ray, zrezygnowała z owych zarzutów, z dosyć wyraźną pasją opowiadając o reżyserze, który miał na nią wielki wpływ.
Wydania Blu-ray filmów opisanych w tekście:
Camera Obscura: The Walerian Borowczyk Collection Blu-ray UK, Region B
Pogo pod scenę, próchno wypierdalać!