Z archiwum HK Cat III: Ebola Syndrome (1996)

Anthony Wong urodził się w Hongkongu jako dziecko Chinki i brytyjskiego oficera. Wychowywał się bez ojca, który porzucił matkę wraz z synem. Po odbyciu edukacji w Anglii, jako 21-letni chłopak powrócił w rodzinne strony, gdzie podjął naukę w szkole aktorskiej. Jego mieszane pochodzenie skazywało go jednak automatycznie na odtwarzanie postaci czarnych charakterów (aktor wielokrotnie otwarcie wypowiadał się na temat rasizmu w hongkońskim showbiznesie). Naturalne warunki udało mu się ostatecznie przekuć w atut: szeroką rozpoznawalność przyniosła mu rola w szokującym, zainspirowanym autentycznymi wydarzeniami thrillerze The Untold Story (1993), gdzie wcielił się w kucharza-mordercę, serwującego mięso swoich ofiar w ramach restauracyjnych dań. Ów obraz, pomimo otrzymania kategorii wiekowej III, odniósł w Hongkongu duży sukces i przyniósł Wongowi nagrodę dla najlepszego aktora od tamtejszej gildii filmowej. Trzy lata po premierze The Untold Story reżyser Herman Yau i Wong zdecydowali się powrócić do gastronomiczno-kanibalistycznej tematyki w nowej, jeszcze bardziej podkoloryzowanej wersji.

Wong wciela się tutaj w Kai Sana, drobnego cwaniaczka i kombinatora. Przyłapany przez swego szefa na przyprawianiu mu rogów, Kai morduje pracodawcę, jego żonę i pomagiera. Z życiem uchodzi tylko córka szefa, kilkuletnia dziewczynka, która była przypadkowym świadkiem masakry. Kai tymczasem ucieka z kraju i znajduje schronienie w RPA, gdzie zatrudnia się w chińskiej restauracji. Mija 10 lat, mordercy skutecznie udaje się unikać złapania. Pewnego dnia, podczas wyprawy do buszu, Kai gwałci spotkaną przypadkiem Murzynkę, nieświadomy że kobieta zarażona jest ebolą. Złego licho jednak nie bierze: po okresie silnego gorączkowania szubrawca dochodzi do siebie i od tej pory staje się nosicielem śmiertelnego wirusa, który doprowadzi do wybuchu epidemii na dwóch kontynentach. Zanim do tego dojdzie, Kai zdąży jeszcze zamordować swoje szefostwo i przerobić ich na burgery…

Ebola Syndrome to w dużej mierze remake The Untold Story, tyle że z dodanymi nowymi elementami fabularnymi i podkręconą groteską. Podczas gdy obraz z 1993 roku był podlanym wisielczym humorem, ale jednak mimo wszystko potraktowanym serio dreszczowcem, tak tutaj mamy już smoliście czarną komedię, która na przemian szokuje i bawi. Wątek z wirusem zainspirowany został przez prasowe doniesienia o wybuchu epidemii w Demokratycznej Republice Kongo, a Yau — jak przystało na rasowego twórcę kina eksploatacji — skwapliwie wykorzystał chodliwy temat. Główny bohater jest więc nie tylko zwyrodniałym psycholem serwującym ludziom kotlety z ludzkiego mięsa, ale na dodatek łazi po ulicach i rozsiewa paskudne choróbsko. Bez cienia wyrzutów sumienia, wręcz z radością złośliwego bachora.

Bo tym w gruncie rzeczy jest Kai — wielkim dzieciakiem, który myśli tylko o korzyściach dla siebie i chwilowej przyjemności. To socjopata, który wirusa łapie gwałcąc nieprzytomną, cycatą dzikuskę. Po gwałcie, zakleszczony w pochwie wstrząsanej drgawkami ofiary, roztrzaskuje jej głowę kamieniem. Kawał podłego zwyrola. Nie jest typem seryjnego mordercy, który nie potrafi powstrzymać się przed dokonywaniem kolejnych zbrodni. Przez lata potrafi skutecznie się ukrywać, by nagle władować się w tarapaty z własnej głupoty. A w sytuacji zagrożenia Kaiowi puszczają wszelkie hamulce. I jest w tej swojej furii zarówno przerażający, jak i nieodparcie komiczny.

Cały potencjał komediowy, ba! – cały projekt spoczywa zresztą na barkach Wonga, który w głównej roli jest wprost wyborny. Wyobraźcie sobie skrzyżowanie Zbigniewa Buczkowskiego i Joe’go Spinella, a otrzymacie Kaia. Obleśnego skurwieloanalfabetę, który spuszcza się na mięso podawane przez siebie klientom baru. Pospolitego patusa, który gwałci kobietę, a następnie wygryza jej zębami gałkę oczną i miażdży krtań stołem. Kiedy zaś nie gwałci i morduje, to wiecznie złorzeczy i klnie pod nosem, bo żyje w przeświadczeniu, że cały świat zmówił się przeciwko niemu. Powiedzieć, że Kai jest aspołeczny to jak stwierdzić, że Teda Bundy’ego lekko poniosło.

I stosownie do przeszarżowania kreacji antybohatera, wszelkie popełniane przezeń okrucieństwa i postępki obrzydliwe serwuje się tutaj w ich pełnej glorii i chwale. Sceny mordów są krwiste jak relacja na żywo z rzeźni. Kiedy goście restauracji nieświadomie zajadają się ludzkimi szczątkami, to Yau robi sugestywne zbliżenia na mordy ociekające tłuszczem. Jest zwierzęcy seks i moralna degrengolada. Dzieci polewane benzyną i traktowane w formie zakładników. Jest ukazana z detalami scena sekcji zwłok zarażonego denata, którego wnętrzności zamieniły się w pokarm pulpojada. A całość wieńczy wielki festiwal bluzgów i plucia krwią na przypadkowych przechodniów w wydaniu Kaia, który przyparty do muru miota się po ulicach Hongkongu.

Reżyser nie bierze jeńców, nie ma litości, ma w dupie polityczną poprawność i za nic świętości. Yau de facto wzorem swego bohatera pluje w twarz widzom, świadom że ci będą się z tego cieszyć jak głupi do sera. Ebola Syndrome zdecydowanie nie ucieszyło za to hongkońskich cenzorów, których popisy Yaua doprowadzać musiały do szewskiej pasji. Z gotowego filmu wycięli dwie minuty ekstremalnego gore i niechętnie wypuścili do kin z wiadomą kategorią wiekową. W odróżnieniu od The Untold Story film w kinach wiele nie zarobił, za to z czasem został doceniony przez miłośników celuloidowego złego smaku. Wspomniane dwie minuty materiału przywrócone potomności zostały dopiero po latach przez Vinegar Syndrome przy okazji wydania Blu Ray. O ich zawartości najlepiej świadczy fakt, że sam twórca po ćwierćwieczu od premiery był już od swego dzieła mocno zdystansowany i przygotowania wersji nieocenzurowanej nie pochwalał. To co? Wieczorem chińszczyzna?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *