Z archiwum HK Cat III: Naked Killer (1992)
Kitty (Chingmy Yau) to dziewczę piękne i harde. Ochoczo staje w obronie każdej uciskanej niewiasty, wymierzając kary skłonnym do okrucieństwa i nadużyć facetom. Kiedy macocha dziewczyny wespół ze swym kochankiem doprowadzają do śmierci ojca Kitty, ta bez wahania dokonuje krwawej zemsty, eliminując sprawców. Przypadkowym świadkiem akcji odwetowej jest płatna zabójczyni, Siostra Cindy (Wai Yiu), która oferuje Kitty schronienie przed ścigającą ją policją i zaczyna uczyć ją fachu „hitmana”. Tak oto samotna mścicielka z ulic Hongkongu przeobraża się w Vivian, wytrenowaną maszynę do zabijania…
Naga dziewczyna roztrzaskująca głowę zbira za pomocą hantli, czego efektem jest wielki rozbryzg krwi. Policjant wcinający, omyłkowo, acz z wyraźnym smakiem obciętego penisa, który był dowodem rzeczowym w sprawie o morderstwo. Szacowna dama w średnim wieku ni stąd, ni zowąd przeistaczająca się w jednoosobową armię z karabinem maszynowym na wyposażeniu. Pedofil trzymany w piwnicy na łańcuchu jako domowe zwierzątko. Poziom przegięcia scenariopisarskich pomysłów w produkcjach hongkońskich zawsze był wysoki, ale w tytułach zaliczanych do HK CAT III natężenie absurdu nierzadko przekraczało wszelkie dopuszczalne granice. Tak też się sprawy mają z Naked Killer, hongkońską odpowiedzią na hit Luca Bessona Nikita (1990).
Obraz Clarence’a Fok Yiu-leunga zapożycza pomysły zresztą nie tylko z francuskiego przeboju. Znajdziemy tutaj również czytelne nawiązania do Nagiego instynktu (1992) czy sceny akcji jakby żywcem wyjęte z dorobku Johna Woo. Przestylizowane sekwencje erotyczne przełamywane są z kolei dużymi ilościami głupawego humoru, który nierzadko wpędza wręcz w zażenowanie (patrz wyżej). Naked Killer pędzi przy tym na złamanie karku, nie oglądając się za siebie i nie tracąc czasu na zbędne refleksje, co niestety często odbywa się kosztem logiki historii. Dziury fabularne są tu tak wielkie, że spokojnie można by w nich upchnąć całe Nowe Terytoria, a chaotyczność narracji z początku wpędza w pewną konsternację.
Pomimo jednak wszelkich mielizn scenariuszowych seans upływa w przyjemnej atmosferze, oferując całą masę nieprzewidywalnych atrakcji. Najsłabszy jest tu tak naprawdę sam kluczowy wątek romantyczny, miłości pomiędzy Kitty a tropiącym ją gliną, przez który gdzieś w połowie tempo opowieści zaczyna niebezpiecznie siadać. Wigor rzecz odzyskuje na okazję finałowej rozgrywki pomiędzy dwójką wytrawnych morderczyń: Vivian i jej nemezis, japońskiej specjalistki o ksywie „Księżniczka” (Carrie Ng). Motyw pokoleniowego starcia, odchodzącej starej gwardii i przejmującej pałeczkę „młodzieży”, byłby tu zresztą znacznie ciekawszym centrum narracyjnym niż niemrawe miłostki, niestety twórcom zabrakło wyobraźni i powagi, by pójść bardziej zdecydowanie w tym kierunku.
W kwestii zaś przemocy i seksu – pamiętajmy wszak, że mamy do czynienia z pozycją „tylko dla dorosłych” – Naked Killer ma do zaoferowania względnie sporo, choć do czołówki peletonu pod sztandarem HK Cat III jest daleko. Sceny egzekucji w wykonaniu płatnych morderczyń są nierzadko bardzo krwawe, ale z reguły w kreskówkowo przerysowany sposób. Rozbierania i obściskiwania na golasa takoż nie brakuje, ale są to elementy, które nawet w momencie premiery bulwersować mogły zapewne głównie w samym Hongkongu, gdzie cenzura pod tym względem przez dziesięciolecia była nieubłagana. Do wspomnianego Nagiego instynktu w kwestii śmiałości film Yiu-leunga nie ma w każdym razie podejścia. Jeśli już miałbym pokusić się o jakieś naprawdę solidne porównanie, to byłyby to zapewne poczciwe erotyki nadawane przed laty nocną porą na Polsacie. Dodajmy kilka wysokich kopniaków (w tym np. solidny w damskie krocze w jednej ze scen – Hongkongi się nie patyczkowały z mizoginistycznyni zagrywkami) i umowną, komiksową fabułę, a dostaniemy niezgorszą rozrywkę z jajem, nie traktująca serio ani siebie, ani odbiorców. Jeśli nie przeszkadzają wam duże pokłady typowo azjatyckiego, durnego dowcipu, to Naked Killer ma szansę znaleźć szacowne miejsce na waszej półce z VHS-ami obok, dajmy na to, dzieł zebranych Jackie Chana.
Pornograf i esteta. Ma gdzieś konwenanse. Do jego ulubionych twórców należą David Lynch, Stanley Kubrick, Gaspar Noé oraz Veit Harlan. Przyszedł ze śmiertelnego zimna, dlatego zawsze mu gorąco.