Z archiwum HK Cat III: The Eternal Evil of Asia (1995)

Szanowany ojciec i mąż wpada pewnego dnia w szał i morduje całą swoją rodzinę, po czym wyskakuje z położonego kilka pięter nad ziemią balkonu i ponosi śmierć na miejscu. Trójka najbliższych przyjaciół denata jest zszokowana tą tragedią, nic bowiem nie wskazywało, by zmarły był zdolny do podobnych czynów. Nadchodzące wydarzenia uzmysłowią im jednak, że paskudny los, jaki spotkał ich kompana ma związek z weekendowym wypadem do Tajlandii, jaki urządzili sobie niedawno, a konkretnie z poznanym tam czarownikiem…

Szalony miks horroru i komedii z Hongkongu. Film specjalisty od eksploatacyjnej erotyki Man-Kei China (m.in. Sex and Zen II [1996], Fruit is Swelling [1997]) odwołuje się do chińskiego folkloru i mistycyzmu, wierzeń taoistycznych i ludowych przesądów, ale to zaledwie pretekst dla skrajnie postrzelonej i niepoprawnej historii, w której znajdziemy duże dawki seksu, golizny i gore. Zaczyna się od przysłowiowego „trzęsienia ziemi”, czyli morderstwa dokonanego przez opętanego biedaka na jego żonie i synu. Potem jest przykry przypadek impotencji u głównego bohatera historii, nieśmiałego Bona (Kwok-Pong Chan). Jego dziewczyna May (Ellen Chan) zaczyna za sprawą swej znajomej zgłębiać tajniki azjatyckiej magii, by odkryć że niefortunne wydarzenia, które w ostatnim czasie spotykały osoby z jej bliskiego otoczenia, są efektem działań potężnego czarnoksiężnika. Kolejne zgony to właśnie zemsta tajlandzkiego maga, z czasem coraz bardziej nieobliczalnego i pozbawionego jakichkolwiek zahamowań.

The Eternal Evil of Asia startuje w tonacji klasycznego kina grozy, większość akcji rozgrywa się w nocy, dominuje ciemna paleta barw, w mroku przemykają złośliwi zmarli, którzy nakłaniają żywych do potwornych czynów. Jak w wielu innych produkcjach hongkońskich opowieść podlana jest specyficznym humorem, ale od momentu wprowadzenia retrospekcji z seksturystycznej wyprawy do Tajlandii rzecz skręca już całkowicie w kierunku absurdalnej czarnej komedii. Nie w każdym filmie zobaczymy bowiem mężczyznę, który pod wpływem czarów zamiast głowy otrzymuje wielkiego penisa lub pojedynek czarnoksięski, w którego trakcie para magów bzyka się w locie. To zresztą dopiero przedsmak nadchodzących wrażeń, bo dalej mamy jeszcze nieboraka pożerającego własną rękę, dekapitacje, pojedynki rozegrane w duchu kina wuxia czy — crème de la crème tej rozbestwionej chińszczyzny — scenę robienia loda niewidzialnemu duchowi, która przeradza się w podniebny gwałt à la Byt (1982).

Wyobraźnia scenarzysty i reżysera zdaje się nie mieć granic, co imponuje na równi z jego brakiem poszanowania dla zasad poprawności politycznej, pojęcia najwyraźniej zupełnie obcego twórcom kina spod znaku HK Cat III. Eternal Evil to obraz łobuzerski, świntuszący ile wlezie (wspomniana scena gwałtu to grande finale historii i ciągnie się przez parę dobrych minut — wyobraźcie sobie, że jakikolwiek hollywoodzki twórca zaproponowałby takie rozwiązanie w swoim filmie, zapewne musiałby w trymiga spierdalać do najbliższej dziury, która nie podpisała aktu o ekstradycji z USA) i jako taki dostarczający półtorej godziny niczym nieskrępowanej rozrywki. Tutaj dosłownie wszystko może się zdarzyć, bo każdy niedorzeczny pomysł jest na wagę złota, zupełnie jakby jakakolwiek selekcja mogła obedrzeć przedsięwzięcie z anarchistycznej postawy.

Nie wszystko wprawdzie działa tu jak należy, choćby poczucie humoru twórców z reguły jest najzwyczajniej głupawe (choć to akurat żadne novum w kinie azjatyckim). Jak na pozycję z kategorią III rzecz jest też stosunkowo stonowana pod względem ekranowej przemocy, a zaprezentowane efekty gore w większości przypadków są w komiksowy sposób przerysowane. Z drugiej strony, poziom ich wykonania nie budzi większych zastrzeżeń, podobnie jak praca charakteryzatora, który dostarcza m.in. postać najeżonej świetlówkami zjawy-ofiary upadku z wysokości czy wspomnianego penisoczłeka. Nie zawodzi również obraz Man-Kei China pod względem prezentacji wdzięków urodziwych aktorek, z uroczą Ellen Chan na czele — trudno oprzeć się wrażeniu, że to głównie z powodu dużych ilości śmiałej erotyki Eternal Evil dostało najwyższą kategorię wiekową w Hongkongu. No i — rzecz chyba najważniejsza — scenariusz: jego konstrukcja i zwroty akcji dowodzą przebiegłości autora, który najwyraźniej doskonale wie, jak grać z przyzwyczajeniami widza. Maniacy azjatyckiej ekstremy nie znajdą tu może zbyt wielu powodów do zadowolenia, ale już ci, którzy cenią sobie kino całkowicie nieprzewidywalne — jak najbardziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *