Francophilia: Książę Dracula (1970) / Kuba Rozpruwacz (1976)

Wampiry, osinowe kołki, somnambuliczne damy w opałach i seryjny morderca z Whitechapel polujący pośród gęstej mgły na przedstawicielki najstarszego zawodu świata. Powracamy z piątą częścią cyklu poświęconego twórczości Jesúsa Franco, w której skład weszły tym razem dwa filmy grozy, oba z udziałem genialnego Klausa Kinskiego (choć w jednym przypadku pojawia się on jedynie na drugim planie). Zachęcamy do seansów, jednak najpierw radzimy zaopatrzyć się w wodę święconą i zestaw do zbierania odcisków palców.


Książę Dracula (1970)

Franco ekranizuje słynną powieść Brama Stokera. I to z całkiem niezłym skutkiem — jego wersja często uznawana jest za najwierniejszą książkowemu pierwowzorowi. Hiszpanowi udało się ponadto pozyskać do współpracy Christophera Lee, by powrócił do swej ikonicznej roli, jednak nie dajcie się wprowadzić w błąd — Książę Dracula (anglojęzyczny tytuł to Count Dracula, ale najwyraźniej dla polskiego tłumacza hrabia i książę to jeden pies…) nie ma nic wspólnego ze słynną serią filmów od wytwórni Hammer. De facto mamy tu do czynienia z koprodukcją hiszpańsko-włosko-niemiecko-brytyjską, a na fotelu producenta zasiadał odpowiedzialny m.in. za cykl filmów o Fu Manchu Harry Alan Towers.

Na temat samej fabuły nie ma sensu się rozpisywać, bo tę zna praktycznie każdy. Dracula wybiera się w podróż do Londynu, gdzie chętnie korzysta z jędrnych karków młodych arystokratek — warto tu zaznaczyć, że Franco jako pierwszy postanowił zaprezentować na ekranie, jak legendarny krwiopijca młodnieje wraz z ilościami spożywanej przezeń krwi dziewiczej. Prezentuje się to całkiem efektownie, co niekoniecznie można powiedzieć o innych zastosowanych tu trikach, które bywają mało finezyjne, a czasem wręcz siermiężne (patrz choćby: sceny przemiany Drakuli w nietoperza).

Plus stanowi na pewno obsada: obok Lee na ekranie pojawiają się Herbert Lom jako profesor Van Helsing, wspomniany na wstępie „patron” niniejszego odcinka Kinski jako szalony Renfield, Maria Rohm jako Mina Murray, ulubienica Franco Soledad Miranda jako Lucy Westenra i Jack Taylor jako narzeczony tej ostatniej, Quincey. Sam Franco zarezerwował dla siebie pomniejszą rolę pomocnika Van Helsinga. Wracając zaś do Kinskiego to do roboty ma on tu niestety niewiele, bo jego rola — podobnie jak miało to miejsce w przypadku zrealizowanego rok wcześniej Marquis de Sade: Justine — jest niewielka i pozbawiona linii dialogowych.

Księcia Draculę docenią z pewnością oddani miłośnicy (fanatycy?) Stokerowskiej historii, choć nie ma co ukrywać, że na jej bazie powstały znacznie lepsze ekranizacje, w tym jedna z Kinskim w roli głównej. Dzieło Franco to typowy wykwit euro horroru lat 60. i 70., mocno osadzony w tradycji gotyckiej i ochoczo szafujący tejże konwencji ogranymi sztuczkami. Dekolty pań są zatem obfite, krew rozkosznie głęboko-czerwona, kawalerzy to honorowi dżentelmeni, a wampira najłatwiej poskromić za pomocą krzyża i czosnku. Klasyczny stuff, w którym na typowe dla Franco szaleństwa formalne i bezeceństwa erotyczno-sadystyczne miejsca zabrakło.


Kuba Rozpruwacz (1976)

Klaus Kinski jako tytułowy Kuba Rozpruwacz przemierza nocą podejrzane zakątki Londynu w poszukiwaniu kobiet upadłych. Ta nakręcona pod producenckim okiem Erwina C. Dietricha niemiecko-szwajcarska koprodukcja nie trzyma się wiernie historycznych wydarzeń, które rozegrały się w 1888 roku w Whitechapel. Ba! W wersji niemieckojęzycznej (film kręcony był bez dźwięku, następnie przygotowano wersje na rynek niemiecki i angielski) główny bohater zwie się doktor Orloff, co jest rzecz jasna nawiązaniem do postaci wykreowanej przez Franco na potrzebę pierwszego horroru w jego reżyserii The Awful Dr. Orloff (1962) i później powracającej okazjonalnie w kolejnych projektach Hiszpana. Nie ma tu też żadnych wątpliwości co do tożsamości mordercy, bo już od pierwszej sceny zabójstwa doskonale wiemy, że sprawcą jest zwichrowany psychicznie londyński lekarz odtwarzany przez Kinskiego.

Do seansu warto więc przystępować z wiedzą, że jest to jedynie luźna wariacja na temat poczynań legendarnego rzeźnika prostytutek, by uniknąć ewentualnego rozczarowania. Jest to przy tym wariacja bardzo klimatyczna, w pełni wykorzystująca gotycki sztafaż historii — większość akcji rozgrywa się w nocy, kamera przemyka wąskimi, zasnutymi mgłą uliczkami, na których czai się odziany na czarno napastnik. Kinski gra tu pierwsze skrzypce jako zbrodniarz tyleż okrutny, co wielowymiarowy, wymykający się prostemu zaszufladkowaniu jako zwyczajny psychol. Jego Rozpruwacz/Orloff to de facto figura tragiczna, żyjąca w rozdarciu pomiędzy służbą społeczeństwu (doktor pomaga najuboższym, często za symboliczną opłatę lub wręcz charytatywnie), a obsesją na punkcie „nieczystości”, której źródło tkwi w traumatycznym dzieciństwie w cieniu matki prostytutki. Otrzymujemy więc klasyczny motyw doktora Jekylla i pana Hyde’a, tyle że podany bez fantastycznej otoczki. Na drugim planie rozwija się tymczasem wątek mozolnego śledztwa Scotland Yardu, prowadzonego przez inspektora Shelby’ego (Andreas Mannkopff). Inspektor zaciąga cennych porad między innymi od ulicznego żebraka-ślepca, który był świadkiem pierwszego morderstwa na ulicznicy i wniesie nieocenioną wiedzę na temat natury sprawcy. Krok po kroku, kolejne elementy układanki wskakują na swoje miejsca, by ostatecznie odsłonić pełny obraz obłędu czającego się gdzieś w dzielnicach nędzy brytyjskiej stolicy. Na upartego można by się pokusić o stwierdzenie, że to niemiecka odpowiedź na włoskie gialli, choć wątpliwe, aby w momencie powstawania takie klarowne podziały gatunkowe interesowały producentów czy samego Franco.

W odróżnieniu od wielu innych produkcji – zwłaszcza z późniejszego okresu – w reżyserii Hiszpana Kuba Rozpruwacz może pochwalić się bardzo przyzwoitymi walorami produkcyjnymi, na co bez wątpienia wpływ miał wyższy niż zwykle budżet: scenografia i kostiumy skutecznie przywołują ducha epoki, pogrążone w ciemnościach i kłębach sztucznej mgły kadry tworzą niepowtarzalną atmosferę, a solidna obsada pomaga uwiarygodnić całą tę makabryczną przypowieść (warto przy tym nadmienić, że ekipa odpowiedzialna za angielski dubbing wykonała tu naprawdę dobrą robotę, co jak wiadomo, nie zawsze było regułą w przypadku euro trashu). Co najważniejsze z perspektywy każdego maniaka kina eksploatacji, Franco dba również o odpowiednią dawkę sleazu, który swe apogeum znajduje w scenie, w której Kinski obłapia i zapamiętale całuje Linę Romay (tutaj w roli tancerki/damy do towarzystwa), jednocześnie penetrując jej brzuch za pomocą noża, następnie gwałci ją już w tradycyjny sposób, po czym odcina jej cycki i ćwiartuje resztę ciała. Na brak gore nie można więc narzekać, choć zaznaczyć trzeba, że poziom jego wykonania bywa różny. No i jest sam Kinski, który gra tu w raczej stonowany sposób, tradycyjnie jednak czarując kamerę swym magnetyzmem — jest to wręcz idealny wybór do tej roli. Całościowo ujmując, mamy do czynienia z jedną z najlepszych pozycji w dorobku Jessa Franco, doskonale zrównoważoną pod względem akcji, erotyki i grozy, która zadowolić powinna również odbiorców z reguły obojętnych lub wręcz wrogo nastawionych do tegoż twórcy.

Wydania Blu-ray:

Książę Dracula

Severin Films, USA, Region A

Wicked-Vision Media, DE, Region B

Kuba Rozpruwacz

Ascot Elite Home Entertainment, DE, Region Free

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *