Blue Monday: Farmer’s Daughters (1976) / ‎Terri’s Revenge! (1976)

Sylwetkę Zebedy’ego Colta przybliżałem już pokrótce przy okazji omawiania satanistycznego roughie The Devil Inside Her (1977). Reżyser, scenarzysta i aktor (a także okazjonalnie piosenkarz), po latach znany jednak nie tyle ze swoich występów na Broadwayu, co ze zdegenerowanych dzieł pornograficznych, z których większość powstała w drugiej połowie lat 70. The Farmer’s Daughters i Terri’s Revenge! należą do najbardziej niesławnych jego dokonań, łącząc motywy gwałtu, seksualnego upodlenia i całej palety perwersji.

W pierwszym z wymienionych poznajemy trzy tytułowe córki farmera (Susan McBain, Nancy Dare, Marlene Willoughby). Znudzone życiem na farmie dziewczęta mają w zwyczaju podglądać swoich rodziców (Colt we własnej osobie oraz znana m.in. z The Opening of Misty Beethoven [1976] Gloria Leonard w jednej ze swoich pierwszych ról) podczas seksu, na której to czynności zostają pewnego razu nakryte przez Freda (Bill Cort), zatrudnionego w gospodarstwie chłopaka. Rezolutne dziewczyny postanawiają zabawić się kosztem prostego robotnika i wspólnie go wykorzystują i upokarzają. Igraszki przerywa pojawienie się trzech zbiegłych skazańców, którzy z kolei gwałcą żonę farmera, a później zaczynają terroryzować całą familię przy czynnym współudziale dopiero co sponiewieranego przez chutliwe latorośle Freda…

Jak nietrudno wywnioskować z powyższego, The Farmer’s Daughters miesza pornograficzne swawole z ostrym home invasion. Colt nie bawi się w zbędne subtelności i po krótkim wstępie z „tradycyjną” akcją na misjonarza sięga po ciężki kaliber. Cokolwiek fajtłapowaty Fred zostaje zgwałcony, po czym trójka oprawczyń oddaje nań mocz i wkłada mu w odbyt… packę na muchy. Powyższe mecyje to jednak dopiero wstęp do prawdziwych atrakcji: gdy na scenę wkraczają recydywiści, sprawy przybierają jeszcze bardziej nieprzyjemny obrót. W ramach zemsty Fred bierze na muszkę strzelby swoich pracodawców i ich pociechy, zachęcając bandytów do wykorzystania okazji. Trzy córki zostają zgwałcone – również analnie – po czym zwyrodnialcy zmuszają je do seksu z ich rodzicami (warto odnotować, że to nie jedyny raz, kiedy Colt sam siebie obsadził w roli zboczonego ojca uwikłanego w kazirodcze stosunki – podobne ekscesy umieścił we wspomnianym The Devil Inside Her oraz Virgin Dreams [1977]). Następnie przychodzi pora na nieodzowną zemstę i… finałowy zwrot akcji, będący jednocześnie sprytnym unikiem (czy to aby wszystko na pewno się wydarzyło?).

Przy takim nagromadzeniu obsceniczności i parafilii The Farmer’s Daughters słusznie uchodzi za jeden z najbardziej ekstremalnych roughie ze Złotej Ery Porno. Colt zachowuje jednak lekki, niezobowiązujący charakter narracji, zupełnie jakby kręcił bezpretensjonalną komedię erotyczną: towarzyszące gwałtom i obsikiwaniu nagich dziewczyn dialogi są proste i niefrasobliwe, aktorstwo (pośród obsady znajdziemy Spaldinga Graya, aktora który w latach 80. zyska renomę jako autor scenicznych monologów, spośród których kilka trafi później na duży ekran, w tym m.in. jako Podróż do Kambodży [1987] Jonathana Demme’a) ociera się o poziom szkolnego teatrzyku, z odtwórcami regularnie spoglądającymi prosto w kamerę. Braki od strony formalnej neutralizują więc w pewnym stopniu radykalną zawartość, jasno wskazując że nadrzędny cel stanowi tu jednak wciąż rozrywka: chora, nieprzyzwoita i wypaczona, ale – fakt z którym ciężko polemizować – posiadająca krąg oddanych odbiorców, nad których fantazjami Colt litościwie – ale i z pełnym zaangażowaniem – się pochylił i przeniósł je na taśmę filmową.

W Terri’s Revenge! sytuacja ma się z kolei następująco: tytułowa bohaterka (znana z The Story of Joanna [1975] Terri Hall) zostaje zgwałcona przez kolegę męża. Sytuacja jest tym bardziej paskudna, że całe zdarzenie zostało uprzednio zaaprobowane przez małżonka, który zresztą w pewnym momencie dołączył do zabawy. Zhańbiona kobieta zwierza się ze swej traumy koleżance (Jeanette Sinclair), która miała w przeszłości podobne przejścia ze swym partnerem. Obie postanawiają wziąć odwet na płci męskiej: wabią przypadkowych osobników do mieszkania i wymierzają im karę…

Pod względem fabularnym Terri’s Revenge! jest proste jak budowa cepa, a konwencja rape and revenge zostaje przez Colta (który zresztą w tym samym roku wystąpił w porno rip-offie Życzenia śmierci [1974] zatytułowanym Sex Wish) wykorzystana jako pretekst dla zaprezentowania całego katalogu fetyszy i perwersji. W pakiecie otrzymujemy wiec gwałt analny, podwójną penetrację kobiety, obsikiwanie jej koleżanki, a także seksualne upodlenie męskich ofiar. Na tym ostatnim Colt jako przedstawiciel gejowskiego półświatka BDSM zna się zresztą doskonale – znajdziemy tutaj m.in. gwałt za pomocą dildo czy kobietę siadającą ofiarze okrakiem na twarzy, podczas gdy jej wspólniczka obwiązuje sznurem genitalia nieszczęśnika. Niewinny w tym kontekście dodatek stanowią trzy sceny: dwie z klasycznym, „konsensualnym” stosunkiem damsko-męskim i jedna lesbijska.

Z ekranu bije brud (zasyfiony Nowy Jork jako miejsce akcji standardowo wyrasta na mistrza drugiego planu), a wrażenie ogólnej obskurności i degrengolady potęgują niechlujny montaż i kiepska jakość obrazu oraz dźwięku (nawet poddane cyfrowej restauracji zachowują swój undergroundowy sznyt). Na ścieżce dźwiękowej przekrój gatunkowy od jazzu do rocka psychodelicznego, którym udekorowana została finałowa scena „orgii” w wydaniu budżetowym – do wygibasów Terri z ekranowym partnerem reżyser dodał tu wyświetlanego na ekranie w tle kostiumowego pornosa. Są też gazetowe wycinki informujące widza o kolejnych dokonaniach pary mścicielek. Jedyne czego w zestawie zabrakło – rzecz dość powszechna w produkowanych za grosze pozycjach XXX – to zgrabne zakończenie, bo rzecz urywa się równie nagle jak się zaczęła (całość zamyka się w 57 minutach).

Nie ma większego sensu tłumaczyć laikom, z czym porno roughies się „je”: to nie są pozycje dla emo-punków, nie są zdatne do spożycia przez instagramowe/tiktokowe/twitterowe księżniczki, z perspektywy mainstreamowego widza nadawać się mogą jedynie do spuszczenia w klozecie. Nie wątpię jednak, że pan Colt (aka Edward Earle Marsh) w ścieku czuł się jak w domu. Zarówno Farmer’s Daughters, jak i Terri’s Revenge! to dwa różne tego ścieku oblicza, dwa bilety na drugą stronę obsranej tęczy, gdzie ścieżki uwalone są zużytymi prezerwatywami, spermą i krwią menstruacyjną. Obecnie, w czasach gdy pornografia już dawno przestała być zaliczana do rewolucyjnych gałęzi sztuki, stając się po prostu jeszcze jednym narzędziem patriarchatu służącym zniewoleniu kobiet, pisanie o niej wydaje się być cięższe niż kiedykolwiek wcześniej (usprawiedliwiający akapit z odmalowaniem „kontekstu” to niezbędne minimum, choć większość zapewne pokusiłaby się o przypisy na miarę akademickiego wydania Mein Kampf), zwłaszcza że zrozumienie fenomenu lat 70. i ówczesnego poluzowania norm moralnych jest zadaniem ponad siły millenialsów. Tym samym, w pruderyjnej rzeczywistości XXI wieku, dorobek twórców pokroju Zebedy’ego Colta znów zyskuje niepokojąco transgresyjny wydźwięk, szokuje i bulwersuje. Rozsiądźcie się zatem wygodnie, jeśli tylko Wasza delikatna wrażliwość na to pozwoli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *