Terror Express (1979)

Para w średnim wieku przechodząca przez kryzys związku. Małżeństwo z nastoletnią córką. Dama lekkich obyczajów. Policjant przewożący więźnia. Wszystko to pasażerowie nocnego pociągu z Włoch do RFN. I wszyscy oni bez wyjątku padną ofiarami terroru ze strony trzech rozbestwionych wyrostków.

Włoski rip-off włoskiego rip-offu. Film Ferdinando Baldiego (m.in. spagwest z Ringo Starrem Ślepiec [1972] i namsploitation Wojenny autobus [1985]) w oczywisty sposób zapatrzony jest w niesławne Night Train Murders (1975) od Aldo Lado, które z kolei było włoską odpowiedzią na Ostatni dom po lewej (1972). Podobieństwa pomiędzy oba obrazami miejscami wręcz ocierają się o plagiat, ale w końcu taka specyfika włoskiego kina gatunków: nie można sądzić złodzieja za to, że ukradł od złodzieja. Są zresztą i różnice. U Baldiego mniej jest z konwencji kina rape n’ revenge (choć zarówno gwałt, jak i zemsta są obecne), więcej za to golizny i erotyki.

Zbiry z Terror Expressu lubią się bowiem zabawić, czasem kogoś zastraszyć, ale do bezpośredniej przemocy fizycznej uciekają się rzadko. Nawet gdy mają chrapkę na usługi luksusowej prostytutki (znana z Krwi dla Drakuli [1974] i Żyj jak glina, zgiń jak mężczyzna [1976] Silvia Dionisio), która w nocnym pociągu zabawia znudzonych pasażerów, to wymuszają skorzystanie z nich szantażem, nie siłą. Wiadomo, efekt taki sam, ale metody nieco „subtelniejsze”. Wrażliwi (sic!) miłośnicy euro-trashu mogą więc odetchnąć z ulgą, bo na noże wbijane w pochwy i inne tego typu skrajnie mizoginistyczne atrakcje nie ma tu miejsca. Jest za to sporo rozebranych — i bez wyjątku atrakcyjnych — pań, co siłą rzeczy, z braku wystarczającej ilości ekranowego napięcia, stanowi główny wabik seansu. Właściwa akcja wchodzi tak naprawdę dopiero w ostatnim kwadransie seansu, kiedy eskortowany przez granicę skazaniec (człek poczciwy, bo to więzień polityczny, nie jakiś tam ordynarny łotr) dochodzi do wniosku, że miarka się przebrała i staje w szranki z obwiesiami, którym udało się napędzić stracha całemu pociągowi z obsługą włącznie.

Pomimo jednak, że dziełu Baldiego daleko do wyżyn włoszczyźnianej eksploatacji to i tak jest to pozycja, która niejednego widza obcykanego z kinem makaroniarskim powinna ucieszyć. Znajdziemy tutaj bowiem wystarczające pokłady sleazu oraz właściwych dla regionu ekstrawagancji fabularnych. Twórcy zadbali o ciekawy zestaw postaci i ich odpowiednie zniuansowanie psychologiczne (syty burżuj okazuje się skrytym pedofilem, który marzy o dobraniu się swojej córce do majtek, a nieoczekiwaną bohaterką przejażdżki zostanie dziwka – z tych o złotym sercu, rzecz jasna), tu i ówdzie chlapnęli też szowinistyczną chamówą, ale tak z umiarem, a nie żeby potem była u woke’ów płakuwa fest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *